Co powinien robić inspektor pracy, a czego nie robi? Nie chce, czy nie może?

19 stycznia 2014 | Bez kategorii

Nasz Dziennik logologo Dziennika Cotygodniowego NIENasi szanowni czytelnicy przecierają zapewne ze zdumienia oczy, widząc zestawione obok siebie tak diametralnie różniące się od siebie, że wręcz pochodzące z innych światów tytuły prasowe: „Śmierć na czarno” , „Gdzie nie dociera inspektor pracy”.

 

Czy coś może łączyć odległe o całe lata świetlne spojrzenia na rzeczywistość  „Dziennika Cotygodniowego NIE” i „Naszego Dziennika”? Oczywiście Państwowa Inspekcja Pracy i działalność inspektorów pracy PIP, a konkretnie uwagi dotyczące zakresu i sposobu naszego funkcjonowania. Dodajmy, uwagi nawet być może życzliwe, ale nie pozostawiające czytelnikowi złudzeń co do skuteczności funkcjonowania tej instytucji kontrolnej. ….

 

Otóż „Nasz Dziennik” z 7.01.2014 r, na stronie tytułowej wielkimi literami  oznajmia: „Gdzie nie dociera inspektor pracy”. I zaraz potem: […] „wciąż są miejsca , gdzie inspektorzy PIP nie docierają, choć powinni”.

 

Redaktor Małgorzata Gross pisze w tym tekście: Wiele wskazuje jednak na to, że kontrole PIP są kroplą w morzu patologii na rynku pracy. Mieliśmy okazję przekonać się o tym w drastycznej formie w przypadku młodego mężczyzny na drodze pod Grójcem, który został okaleczony przez „pracodawcę”, gdy domagał się wynagrodzenia za pracę. Przypadki niepłacenia lub innych form wykorzystywania przez nieuczciwych pracodawców dominującej pozycji na rynku spotyka się niemal na każdym kroku”.

 

Czytelnikom „Naszego Dziennika” przytacza szereg przykładów:

 

„Pan Jerzy, 60 lat, zatrudniony przez agencję pracy tymczasowej, układa nocą towar na półkach w jednym z hipermarketów. Wynagrodzenie, 50 zł za noc, dostaje na koniec miesiąca. Nie otrzymuje dodatku za pracę w porze nocnej. Praktycznie co miesiąc musi w swojej sprawie interweniować w centrali, ponieważ czas pracy nie jest rzetelnie ewidencjonowany. Zamiast ubezpieczenia w NFZ objęty jest komercyjnym ubezpieczeniem od wypadków przy pracy na terenie placówki handlowej, tak jakby wielkiej sieci handlowej nie było stać na opłacenie składki zdrowotnej.

 

Inny przykład – pan Grzegorz, inwalida III grupy, zatrudniony jako ochroniarz przez agencję pracy tymczasowej w systemie pracy całodobowej (co trzeci dzień). Chociaż jest inwalidą, do którego zatrudnienia PFRON dopłaca, w pracy nie zorganizowano mu ani szafki, ani leżanki, ani kącika socjalnego. Ze służbowego ubrania korzysta od lat, choć powinien otrzymywać nowe raz w roku. Zarabia ok. 8,50 zł brutto za godzinę, ale za nadgodziny, do których bywa przymuszany, otrzymuje połowę tej stawki (prawdopodobnie PFRON za nadgodziny nie dopłaca pośrednikowi). Mimo to, mając umowę terminową, z wynagrodzeniem miesięcznym na poziomie minimalnym i prawem do urlopu, jest na tle kolegów prawdziwym krezusem. Tamci pracują na umowy-zlecenia (bez składki emerytalnej, tylko NFZ) i mają znacznie niższą stawkę godzinową (ok. 6 zł brutto), mimo że instytucja, w której stróżują, płaci pośrednikowi za ich pracę trzy razy więcej.”

 

„Pan Andrzej, lat 27, wynajmuje się do pracy dorywczej u przedsiębiorców budowlanych wykonujących roboty w terenie. Jest to zwykle praca na czarno, umowa zawierana jest w formie ustnej, przy stawce 15-18 zł za godzinę do ręki. Pracodawca dowozi robotników na miejsce, co zabiera do 2 godzin w jedną stronę. Za godziny spędzone w podróży robotnikom – rzecz jasna – nie płaci”.

 

„Firmy ochroniarskie, które dzięki dobrym kontaktom w instytucjach publicznych i biznesie są często na swoim terenie jedynym pracodawcą dla tysięcy ochroniarzy, dozorców i portierów, latami trzymają tych ludzi na umowach śmieciowych, bez wpisanej końcowej daty, co pozwala – np. w razie choroby wieloletniego pracownika – natychmiast zakończyć z nim współpracę. Znane są też przypadki, że uzależniają przyjęcie do pracy od tego, czy kandydat wystara się o grupę inwalidzką, za którą idzie dopłata PFRON. Nasz rynek pracy w niektórych segmentach został praktycznie zmonopolizowany przez pośredników, a jak wiadomo, monopol podnosi koszty i sprzyja takim patologiom”.

 

Otóż  „PIP powinna dokładnie przyjrzeć się pośrednikom w rodzaju agencji pracy tymczasowej i agencji ochrony, które stały się prawdziwą plagą na naszym rynku pracy. Przejmują wszystkie oferty zatrudnienia w danej branży, pobierają od biznesowych kontrahentów niemałe prowizje za każdego zatrudnionego, aby potem wynajętym pracownikom oferować zaniżone stawki i śmieciowe umowy o pracę”.[…] Kontrolerzy PIP nie docierają na małe place budowy, a i na wielkich zjawiają się czasem dopiero wtedy, gdy zdarzy się nieszczęśliwy wypadek. Pamiętamy tragedię w elektrowni Kozienice, gdy platforma z robotnikami (z tzw. firmy zewnętrznej) runęła do wnętrza komina. PIP powinna przyjrzeć się zwłaszcza praktyce przetargowej w instytucjach i spółkach państwowych. Powierzają one wykonywanie prac zewnętrznym wykonawcom, których jedynym majątkiem jest szyld, dobre dojścia, promesa kredytowa i telefon, a kompletnie nie troszczą się o to, czy generalny wykonawca płaci podwykonawcom i czy robotnicy zatrudnieni na dole korzystają z zabezpieczeń prawa pracy oraz ochrony medycznej.

 

Nieco inaczej skonstruowana jest publikacja (apage satanas!) Dziennika Cotygodniowego „NIE”, z dnia 17.01.2014 r. Otóż redaktor (redaktorka?) B.D. w artykule  „Śmierć na czarno” przytacza całą litanię przykładów śmiertelnych wypadków przy pracy, do których dojść nie powinno, gdyby przepisy prawa pracy i ich egzekucja zbliżyły się choć trochę do przysłowiowego „realu”

 

Dziennik Cotygodniowy „Nie”  podaje rzeczywiste, mrożące krew w żyłach, a znane z codziennej naszej pracy przykłady:

 

„Piotr szukał zajęcia. – Możesz zahaczyć się w mojej firmie. Mamy zlecenie od Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Kielcach na wycięcie topoli Śmierć na czarno przy drodze – zaproponował kolega. – Każdy potrafi piłować spalinową husqvarna. Zawrzemy umowę o dzieło. Zarobisz – przedstawił szczegółowe warunki. Ludzi było kilku, na koniec dniówki została tylko jedna topola. 85 cm średnicy w miejscu cięcia. – Trzeba wbić młotem kliny, żeby nie zakleszczyła się prowadnica piły – poinstruował majster. Piotr wykonał polecenie, drzewo zachwiało się. „Biegnij!” – usłyszał, wyrwał więc w przeciwnym kierunku, niż leciało drzewo. Zauważył, że odrywa się gałąź i spada w jego stronę. – Nawet 10 cm średnicy nie ma – ocenili koledzy. Zdążył osłonić głowę lewym przedramieniem. Cieńsza końcówka 7-metrowego konaru złamała mu rękę i uszkodziła czaszkę. Po tygodniu Piotr zmarł. Mirek z Łodzi dzwonił do firm budowlanych. – Może się nadam – pytał. – Mamy duży remont i rozbudowę, zapisz adres… – usłyszał po wybraniu kolejnego numeru. – Odkopcie fundamenty budynku. Trzeba je odgrzybić, zaizolować, ocieplić – zaordynował właściciel. Miał w teczce projekt inwestycji, z którego jasno wynikało, że ziemię należy wybrać ręcznie i małymi partiami. W żadnym przypadku nie odsłaniać całego muru. Pomyśleli, że najprościej wykonać prace ziemne za pomocą koparko-ładowarki. Raz, dwa! Szef będzie zadowolony, gdy wróci. Maszyna sprawnie zrobiła dziurę o głębokości 1,2 m i szerokości 10 m. Mirek wlazł do środka z wiadrem substancji przeciwgrzybiczej. Musnął pędzlem i mur się obsunął. Koledzy wykopali trupa”.

 

Dziennik Cotygodniowy  „NIE” pisze: „Wszyscy utrupieni byli ubrani jak na grzyby: bez kasków i odzieży ochronnej. A przecież są hełmy z osłoną na twarz, niepalne skafandry, spodnie czy buty z wkładkami uniemożliwiającymi przecięcie ciała. To spostrzeżenia inspektorów pracy. Co roku Państwowa Inspekcja Pracy składa ok. 100 zawiadomień o przestępstwie polegającym na niedopełnieniu przez pracodawcę obowiązku w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy, przez co pracownik jest narażony na uszkodzenie ciała czy śmierć. Art. 220 kk przewiduje za to przestępstwo karę do 3 lat więzienia. Prokurator nie podejmuje tematu. Zwykle okazuje się, że choć zaniedbania były i wypadek był, to jednak nie ma między nimi związku przyczynowo-skutkowego. Bo niepalny skafander i specjalistyczne buty nie wystarczą, aby nie spalić się żywcem, jeżeli się podepniesz pod sieć wysokiego napięcia. Najczęściej więc odpowiedzialność pracodawcy się rozmywa. Zwłaszcza jeśli ofiara pracowała na czarno. Wtedy okazuje się, że znalazła się w miejscu zdarzenia z własnej woli i przez przypadek. Przechodziła ulicą, złapała za łopatę i niespodziewanie wskoczyła do wykopu. Bywa, że pracodawca żąda od rodziny ofiary zwrotu kosztów, które pociągnęła za sobą jej śmierć. Przecież nie trzeba byłoby remontować pilarki, gdyby osoba nieuprawniona nie posłużyła się nią w sposób niezgodny z przeznaczeniem. Czyli np. nie odpiłowała sobie nogi.”

 

Jest też i o zatrudnianiu „na czarno”: „Wcześniej zatrudniali na czarno mali: fryzjer, firma budowlana zajmująca się pojedynczymi domkami, rolnik. To się zmieniło. Wystarczy przejrzeć raporty PIP z roku 2013. Gigantyczna firma sprzątająca ze Szczecina – 70 pracowników bez umów. Duże przedsiębiorstwo z Gdańska zajmujące się sprzedażą hurtową sprzętu AGD – 17 ludzi na dziko. Wielki blok w Bydgoszczy buduje spółka formalnie zatrudniająca 5 osób. Wygrywa przetarg, choć przecież inwestor powinien wiedzieć, że to lipa; z taką obsadą wykonawca nie jest w stanie dotrzymać wyśrubowanych terminów. Ale konkurenci są drożsi. Nikogo nie dziwi, że potem na budowie kręci się kilkadziesiąt osób. Nic prostszego, jak złapać nieuczciwego pracodawcę za rękę, tylko kto ma to zrobić Inwestor, który na tym zarabia. PIP stwierdziła, że co piąte polskie przedsiębiorstwo zatrudnia nielegalnie. A przecież PIP to nie Sherlock Holmes. Jej wiedza pochodzi z rutynowych kontroli, o których zainteresowani są zazwyczaj informowani z wyprzedzeniem”.

 

To dobrze czy źle, że w mediach pojawiają się tego typu publikacje?  To ze wszech miar  dobrze! Autorzy wskazują na rzeczywiste problemy, które są przecież doskonale wszystkim znane, i na powszechnie występujące patologie, które Państwo, dla dobra swoich obywateli, ale także dla dobra własnego (o ile można taki rozdział w ogóle sformułować) – powinno wszelkimi dostępnymi sposobami rozwiązywać i zwalczać. I nie można udawać, że wszystko co jest możliwe do zrobienia – zrobione zostało!

 

Jak ostatnio można się było przekonać, udział świata polityki w rozwiązywania tych ważkich społecznie problemów kończy się jak na razie na  słownych i nic nie kosztujących deklaracjach. Ci sami posłowie i senatorowie, którzy przyjmują z entuzjazmem sprawozdanie z działalności PIP, zatroskani są los bezrobotnych, młodzieży, obradują w Wysokich Sejmowych Gremiach, fetują dzień pamięci ofiar  wypadków przy pracy – milczą, gdy chodzi o realne wzmocnienie zasobów ludzkich i materialnych Inspekcji, a za kilka dni do przysłowiowego kosza najprawdopodobniej wyrzucą jedyny realnie istniejący projekt ustawy umożliwiającej zwiększenie skuteczności walki inspekcji pracy z zatrudnianiem na czarno i „umowami śmieciowymi” (cokolwiek zresztą to pojęcie miało by znaczyć).

 

 


Zamieszczenie komentarza do danego wpisu oznacza uprzednie zapoznanie się z odpowiednim regulaminem zawieszonym na stronie głównej SIPRP i akceptację jego postanowień. Jednocześnie informujemy, że Zarząd Główny SIPRP nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych komentarzy – są to wyłącznie prywatne opinie użytkowników.

komentarzy 13 do wpisu “Co powinien robić inspektor pracy, a czego nie robi? Nie chce, czy nie może?”

  • 1 James napisał(a):

    Śmichy, chichy – tak wygląda kontrola legalności zatrudnienia przez PIP. Najpierw procedura – legitymacja, upoważnienie do kontroli, a potem kontrola w pojedynkę. Chyba nikt, kto posiada choć trochę szarych komórek nie odpowie, że takie kontrole przynoszą rzetelne efekty. Chyba tylko na papierze…

  • 2 elka napisał(a):

    Taka jest prawda, że „starzy” IP-y mają gdzieś kontrolę legalności zatrudnienia. Lepiej iść do biura pracodawcy, pogrzebać w dokumentacji, niż najpierw spisać osoby – odebrać „Oświadczenia”. Po co sobie głowę zawracać, że ktoś nie ma umowy..

  • 3 Zorro napisał(a):

    PIP nie jest ani od tworzenia prawa pracy, ani przepisów w zakresie legalności zatrudnienia, tylko ma kontrolować stan faktyczny w tym zakresie w odniesieniu do ustanowionych przez Parlament przepisów. Z jednej strony rządzący i Parlamenatrzyści „wchodząc” tam, gdzie nie powinni Organizacjom Pracodawców „ubierają” inspektorów pracy w różne (i najczęściej niepotrzebne) krępujące swobodę działania IP biurokratyczne procedury, a z drugiej strony nie robią nic by to zmienić, zaś nasi szefowie oczekują jedynie wymiernych EFEKTÓW. W takich realiach my sami świata nie uzdrowimy.

  • 4 karol napisał(a):

    Podoba mi się to o czym pisze Stowarzyszenie. Najpierw artykuł przedrukowany z bankier pl będący wywiadem z inspektorem pracy, którym przedstawia realne problemy naszej instytucji i rynku pracy , a teraz ten tekst. Jakże to brzmi w zestawieniu z artykułami zamieszonymi w najnowszym ip branżowej gazetce w całości poświęconej 95 – letniemu istnieniu PIP. Gdzie znowu :starszyzna” wspomina stare dobre czasy inspekcji. Chyba już dawno należało zejść na ziemię, ale widocznie Ci którzy się tam wypowiadają po niej nie stąpają.

  • 5 big napisał(a):

    Dopóki w inspekcji będzie statystyczne rozliczanie inspektora to zapomnieć możemy o skuteczności tej instytucji. Oczywiście można ustalić odgórnie jakiś drażliwy w danej chwili temat do realizacji np: umowy cywilne, czy zawieranie umów na czas określony i zostanie on zrealizowany w taki sposób w jaki realizuje się inne tematy, czyli „przy okazji” ankietę się wypełni, sprawozdanie zrobi. Ale chyba nie o to chodzi.

  • 6 elka napisał(a):

    Sposób z pracą „na czarno” jest prosty. Zapis ustawowy: „Pracownik, zleceniobiorca możne zostać dopuszczony do pracy po uprzednim zgłoszeniu go do ubezpieczenia społecznego” – /kwit z poczty lub z Płatnika ZUS/ Inspektor wchodzi do firmy i sprawdza w systemie czy dana osoba została zgłoszona. Jeżeli nie, przedsiębiorca dostaje mandat za 1 osobę 2000 zł a pracownik 200 zł. Czy stać na, to polityków?

  • 7 Obywatel napisał(a):

    Uważam, że problem ten nie tkwi tylko w tolerowaniu obecnego stanu rzeczy przez decydentów, udawaniu, że go nie ma i w tym czego Posłowie w przepisach nie chcą zmienić, ale w braku jednoznacznego, wyraźnego stawiania Posłom i Radzie Ochrony Pracy takich oczekiwań i gotowych propozycji zmian przez Kierownictwo PIP. To oczywiste – nie będziemy się dobitnie domagać sensownych zmian to ich nie będzie – to tak, jak z podwyżkami wynagrodzeń.

  • 8 07 zgłoś się napisał(a):

    Ela żeby nie sięgać daleko tak jest np. na Słowacji przed przystąpieniem do pracy pracownik musi zostać ubezpieczony, jeżeli nie jest równa się to pracy na czarno

  • 9 Tales napisał(a):

    Jedynie istotna obniżka kosztów pracy i sromotne kary za zatrudnianie na czarno oraz obowiązek zgłoszenia do ZUS przed dopuszczeniem do pracy mogą doprowadzić do likwidacji nielegalnego zatrudnienia. Obawiam się jednak, że Posłowie na to „nie pójdą”.

  • 10 klops z powidłem napisał(a):

    Elka – prawdziwie przytomny głos. Jednak,żeby polityków było na to stać, musimy w środowisku inspekcji popierać takie akcje jak robi „Solidarność” i inne związki w sprawie tzw. śmieciówek. A w zamian za to liczyć na ich poparcie, kiedy z Inspekcji robi się biurokratycznego wielbłąda. Inaczej zostajemy sami ze swoimi żalami, a wszyscy w koło nas faulują: organizacje pracodawców, związki, prasa itd. Samotni – stajemy się dla wszystkich idealnym „chłopcem do bicia”

  • 11 klops z powidłem napisał(a):

    Najnowsze potwierdzenie mżliwości i sensowności wsółpracy np. z „S” http://wiadomosci.onet.pl/szczecin/duda-komentuje-dane-pip-to-jest-patologia/ytbjw

  • 12 koala napisał(a):

    do „klopsa z powideł” – statut ZZPPiP zabrania stowarzyszenia się z zewnętrznymi organizacjami związkowymi takimi jak OPZZ czy FORUM. Tak naprawdę Zarząd Krajowy ZZPPiP powinien zastanowić się czy tylko chce zostać wewnątrz struktur PIP?! Jeśli tak to dziękuję za współpracę. Nikt w kraju nie wie, że w PIP działa taka organizacja związkowa. Statut uchwalony kilkanaście lat temu jest archaiczny i nie pomaga w pracy pracownikom PIP. Co niektórzy odznaczeniu pracownicy PIP nabrali „wiatru w żagle” i starają się jak mogą obrzydzić działanie ip-om. Polecam tym osobom lekturę konwencji 81 MOP. Może coś im zaświeci w mózgach…..

  • 13 Daro napisał(a):

    I już chyba po problemie niskich temperatur przynajmniej w południowej części kraju. Może do czasu kolejnej fali mrozów lub upałów naszym decydentom uda się wreszcie rozstrzygnąć i wydać jednoznaczne-jednolite dla całego kraju stanowisko, czy IP może u pracodawcy mierzyć/odczytać tą temperaturę, czy też nie.