Byliśmy. Konferencja „Oblicza chciwości a życie publiczne”.

25 października 2012 | Bez kategorii

 

 The point is, ladies and gentlemen, that greed, for lack of a better word, is good. Greed is right, greed works. Greed clarifies, cuts through, and captures the essence of the evolutionary spirit. Greed, in all of its forms: greed for life, for money, for love, knowledge, has marked the upward surge of mankind. And greed, you mark my words, will not only save Teldar Paper, but that other malfunctioning corporation called the USA.

 

 

Chodzi o to, panie i panowie, że chciwość – z braku lepszego określenia – jest dobra. Chciwość jest słuszna. Chciwość jest skuteczna. Chciwość oczyszcza, chwyta istotę ducha ewolucji. Chciwość w każdej formie: chciwość życia, pieniędzy, miłości, wiedzy odznaczyła się rozwojem ludzkości. I chciwość, zapamiętajcie sobie, nie tylko ocali Tedlar Paper, ale też inną niesprawną firmę, która nazywa się USA .

 

Nieco przewrotnie, naszą informację zaczynamy od cytatu z głośnego filmu Olivera Stone’a: „Wall Street”. I załączamy do tego cytatu duży znak zapytania.

 

 

W dniach 23-24 października br. w Krakowie odbyła się konferencja naukowa pt. „Oblicza chciwości, a życie publiczne”. Była to już V konferencja z cyklu Etyka i życie publiczne, organizowanego przez Katedrę Etyki Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. W konferencji wzięli udział  naukowcy z ośrodków badawczych w Polsce, z za granicy oraz goście.

 

 

Z uwagi na szerokie spektrum poruszanych zagadnień (kilkadziesiąt referatów) trudno na naszych łamach dokonać omówienia przynajmniej podstawowych wątków.  Na pewno chciwość i konsumpcjonizm to przypadłości (stany?) charakterystyczne zarówno dla jednostek jaki i społeczności a także organizacji. Na pewno we współczesnym świecie chciwości nie można kojarzyć  li tylko  z dobrami materialnymi, ale także z wartościami takimi, jak uczucia czy emocje, władza, czy uznanie.

 

Dla nas najistotniejsza była próba odpowiedzi na pytanie: W jakim stopniu Państwo oraz jego instytucje podlegają współczesnemu konsumpcjonizmowi?  I czy należy (oraz  czy można) coś z tym zrobić? Interesującą tematykę zaproponowali autorzy referatów obejmujących relacje chciwości i racjonalności zachowań społecznych, chciwości w relacji do ekonomicznej interpretacji prawa, czy też chciwości w aspekcie Corporate Social Responsibility (CSR).

 

O dziwo, w referatach których mieliśmy okazję wysłuchać najczęściej komentowane były prace  J.Baudrillarda oraz Z.Baumana, myślicieli co by tu nie rzec mocno lewicowych.

 

Pozwalamy sobie na koniec „podrzucić” naszym czytelnikom pod rozwagę cytat z tego ostatniego: „Bez zaufania, solidarności i odpowiedzialności nie można być pewnym siebie. Nie można mieć odwagi. Być człowiekiem. Zaufanie, solidarność i odpowiedzialność, te trzy filary, które są ukrytą podstawą naszego bycia w świecie, one się teraz trzęsą i grożą zawaleniem. A my o nie się nie troszczymy jak trzeba. Nie rozpatrujemy nowych wydarzeń i skrętów z punktu widzenia tego, jaki one mają wpływ właśnie na zaufanie, solidarność i odpowiedzialność”.

 

Zapraszamy również na stronę projektu „Etyka i życie publiczne” na facebooku: http://www.facebook.com/pages/Etyka-i-%C5%BCycie-publiczne/161118290609536

 

Do pobrania poniżej program Konferencji – „Oblicza chciwości a życie publiczne”


Zamieszczenie komentarza do danego wpisu oznacza uprzednie zapoznanie się z odpowiednim regulaminem zawieszonym na stronie głównej SIPRP i akceptację jego postanowień. Jednocześnie informujemy, że Zarząd Główny SIPRP nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych komentarzy – są to wyłącznie prywatne opinie użytkowników.

komentarze 2 do wpisu “Byliśmy. Konferencja „Oblicza chciwości a życie publiczne”.”

  • 1 Karol napisał(a):

    Była to już V konferencja z cyklu Etyka i życie publiczne, organizowana przez Katedrę Etyki Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Tematyka Konferencji i miejsce jej organizowania było szczególne, więc chyba każdy komu te sprawy leżą na sercu mógł tam być. Może ktoś wie ilu pracodawców z sektora publicznego było tam reprezentowanych przez swoich przedstawicieli i czy wśród nich była nasza instytucja, bo z tekstu to nie wynika?

  • 2 florek napisał(a):

    A propos etyki:

    „Gazeta Wrocławska” dziś opublikowała artykuł „Państwowa Inspekcja Pracy chce zatrudniać na umowach śmieciowych” (http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/709015,panstwowa-inspekcja-pracy-chce-zatrudniac-na-umowach,id,t.html)

    Bartosz Józefiak

    Ośrodek Szkolenia Państwowej Inspekcji Pracy we Wrocławiu w swoim przetargu dopuszcza do zatrudniania pracowników na tzw. śmieciowe umowy: o dzieło lub zlecenie. Instytucja, która ma stać na straży prawa pracowników, promuje firmy, które są na bakier z prawem pracy.
    Chodzi o przetarg na sprzątanie ośrodka, który znajduje się przy ul. Mikołaja Kopernika 5 we Wrocławiu. W odpowiedzi na pytania do przetargu, dyrekcja wyjaśnia, że firmy, które będą go sprzątać, mogą zatrudniać pracowników na umowy-zlecenie lub umowy o dzieło. A więc: bez prawa do urlopu, zwolnień lekarskich, bez ustalonej pensji minimalnej czy godzin pracy. Jedynym kryterium przetargu jest cena. Wygra więc ta firma, która zaproponuje najniższą stawkę.
    – Żadna firma zatrudniająca na umowę o pracę nie będzie miała takich stawek, by wygrać z konkurencją zatrudniającą pracowników na umowy śmieciowe – twierdzi Iwona Utrata z firmy sprzątającej Zajfert, która stanęła do tego przetargu.
    Zajfert zatrudnia wszystkich pracowników na umowę o pracę. W przetargu Ośrodka nie miała jednak szans.
    – Takie wymogi wymusza na nas prawo zamówień publicznych. Nie możemy nikogo wykluczyć, bo ograniczyłoby to wolną konkurencję – mówi Jacek Gąsior, zastępca dyrektora Ośrodka.
    Ale inne państwowe instytucje nie mają tego problemu. W swoich przetargach wyraźnie zastrzegają, że podpiszą umowę tylko z firmami, które zatrudniają pracowników na etat. Tak zrobiła m.in. delegatura Najwyższej Izby Kontroli we Wrocławiu oraz Urząd Skarbowy Wrocław-Fabryczna.
    – W ustawie Prawo zamówień publicznych nie ma zakazu dla zamawiającego, by określić rodzaj stosunku pracy łączącego wykonawcę zamówienia z osobą przez niego zatrudnioną – tłumaczy Przemysław Witek z wrocławskiej delegatury NIK.

    NIK nalegał, by osoby sprzątające pomieszczenia, w których znajdują się tajne dokumenty, były zatrudnione na etacie. Oprócz dbałości o bezpieczeństwo, chodziło też o zapewnienie praw pracownikom.
    – Najwyższa Izba Kontroli przedkłada formy zatrudnienia w postaci umowy o pracę ponad inne, obecnie powszechnie zwane „śmieciowymi” – mówi Przemysław Witek.
    Podobnym tropem poszedł Urząd Skarbowy Wrocław-Fabryczna, który nakazał wykonawcom zatrudnienie osób sprzątających tylko na umowę o pracę na pełny etat. To, co było możliwe gdzie indziej, nie udało się w Ośrodku Szkoleniowym Państwowej Inspekcji Pracy.
    Co więcej, jeśli najniższą ofertę złoży firma, która zatrudnia pracowników na umowy śmieciowe, OSPIP i tak będzie musiał podpisać z nią umowę. Władze Ośrodka podkreślają, że nie mogą kierować się przy wyborze wykonawcy niczym oprócz ceny.
    Co ciekawe, przeciwko umowom śmieciowym głos zabiera także wrocławska inspekcja pracy, która (podobnie, jak Ośrodek) należy do struktur PIP.
    – Z punktu widzenia prawa pracy popieramy tylko zatrudnianie na etat. Umowy-zlecenie i umowy o dzieło nie gwarantują pracownikowi niczego – mówi Agata Kostyk-Lewandowska z wrocławskiej inspekcji.
    – Etat opłaca się obu stronom: daje pracownikowi przywileje, a pracodawcy gwarancję, że jego podwładny nie zrezygnuje z dnia na dzień z wykonywanego zadania – twierdzi Iwona Utrata z firmy sprzątającej Zajfert.
    – Przyzwoitość nie pozwala mi zatrudniać ludzi na „umowy śmieciowe”. Wygląda na to, że pracodawcy, którzy są fair wobec pracowników, są za to karani przez publiczną instytucję – komentuje właściciel jednej z firm sprzątających we Wrocławiu. – Przez to, że zatrudniam pracowników na etat, przegrywam publiczne przetargi.
    „Umowy śmieciowe” to dziś prawdziwa plaga
    W ten sposób zatrudniane są głównie młode osoby. Dla pracodawcy to duża oszczędność, bo płaci mniejsze składki do budżetu za tak zatrudnionych pracowników. – Umowy-zlecenia i umowy o dzieło (te formy nazywamy potocznie śmieciowymi) w ogóle nie podlegają pod Kodeks pracy – tłumaczy Agata Kostyk-Lewandowska z wrocławskiej Inspekcji Pracy. To oznacza brak prawa do urlopów i zwolnień lekarskich, nienormowany czas pracy za dowolnie niską stawkę (przepisy nie określają tu płacy minimalnej), a także brak prawa do urlopów macierzyńskich. Jeśli pracodawca nie zapłaci osobie zatrudnionej w ten sposób, swoich praw może ona dochodzić tylko przed sądem cywilnym”.
    Ładnie się sami podkładamy…;((