Nasze relacje wewnątrzorganizacyjne (niestety) znowu w mediach.

12 marca 2015 | Bez kategorii

polityka

 

Z kronikarskiego obowiązku informujemy o opublikowaniu w Tygodniku POLITYKA (Nr 3000 z 11.03.2015) artykułu Juliusza Ćwielucha pt. „Mówią, że krzyczą”. Wersja skrócona tekstu zamieszczona jest na stronie internetowej „Polityki” (link– http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1611599,1,mobberzy-z-panstwowej-inspekcji-pracy.read ).

 

 

Oprócz omówienia wyników dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego w związku z niepokojącymi doniesieniami z Bydgoszczy, artykuł zawiera wypowiedzi znaczących dla naszego środowiska osób: głównego inspektora pracy Iwony Hickiewicz, byłego głównego inspektora pracy, członka ROP Bożeny Borys-Szopy, kierownika Sekcji Kontroli Wewnętrznej GIP Jacka Okonia, zastępcy okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy Emilii Pankowskiej, Przewodniczącego KZ NSZZ „Solidarność 80” Zbigniewa Sagańskiego.

 

W artykule mowa jest nie tylko o „przypadku bydgoskim”, ale o „poprzednim przypadku bydgoskim”, „przypadku warszawskim – księżnej Mazowsza”, 62% ankiet antymobbingowych wskazujących na niewłaściwe zachowania (różnego rodzaju formy znęcania się psychicznego, dyskryminacji oraz poniżania), oczekiwaniach wobec inspekcji pracy w „sprawie Durczoka”, kłopotach z komunikacją i relacjami interpersonalnymi wewnątrz PIP i proponowanych działaniach antymobbingowych w postaci …serii pogadanek i warsztatów na temat stresu i komunikacji oraz rozstawieniu w OIP Bydgoszcz „skrzynek zaufania”. Poruszono także sprawę dyskryminacji płacowej wewnątrz PIP potwierdzonej prawomocnym wyrokiem sądowym. …..

 

Nadmieniamy, iż (wg autora publikacji) kierownictwo OIP Bydgoszcz nosi się z zamiarem złożenia zawiadomienia do Prokuratury o naruszeniu dóbr osobistych w lokalnych gazetach.

TOKProblemowi inspekcji pracy kontrolującej (z różnym skutkiem) samą siebie – poświęcona została również audycja red. Agaty Kowalskiej w Radiu TOK FM (data emisji 11.03.2015 godz. 18.00  – http://audycje.tokfm.pl/odcinek/23871. W audycji tej padają niestety mocne słowa m. in. o blamażu inspekcji (w odniesieniu do przegranej sprawy sądowej).

 —

Jacek ŻakowskiW swoim cotygodniowym felietonie redaktor Jacek Żakowski, omawiając drastyczne zakończenie „afery Durczoka” stwierdza, że decyzja TVN to ważny znak dla innych „TVN pokazał, jak pracodawca powinien zareagować, stając w obliczu kryzysu związanego z mobbingiem i molestowaniem. Rozwiązanie, jakim było powołanie specjalnej komisji z udziałem szanowanego zewnętrznego prawnika, wyznacza standard, którego inni powinni uczyć się od TVN. Dobrze, że nareszcie jest się od kogo uczyć i z kogo czerpać wzór, bo może dzięki temu skończy się rutynowe zamiatanie takich spraw pod dywan” . Ważna jest szczególnie konstatacja: „Źródłem tego problemu jest zdziczenie polskiego rynku pracy. Niepewność zatrudnienia, inwazja umów śmieciowych, arbitralność szefów, brak związków zawodowych, wysokie bezrobocie, atrofia Państwowej Inspekcji Pracy, pułapka kredytowa i liczne inne czynniki prowokują patologiczne relacje w miejscach pracy.” ( http://zakowski.blog.polityka.pl/2015/03/10/durczok-wazny-znak/?nocheck=1 )

 —

Stowarzyszenie Inspektorów Pracy Rzeczypospolitej Polskiej we wszystkich opisanych sprawach stara się zachować obiektywizm i daleko posuniętą powściągliwość, od wielu miesięcy ograniczając się jedynie do przedstawiania faktów oraz – co jest naszym zadaniem statutowym – apelowania o podjęcie stosownych działań (niestety, póki co bez większego skutku).

 

Ciągle żywimy nadzieję, że do wspomnianego blamażu nie dojdzie, doniesienia o uwiądzie Państwowej Inspekcji Pracy są daleko przedwczesne, a przed nami długa droga, aby te i inne (wspomniane w omawianym artykule również przez głównego inspektora pracy) problemy rozwiązać – skutecznie i wzorcowo dla ogółu pracodawców i innych urzędów w Polsce.


Zamieszczenie komentarza do danego wpisu oznacza uprzednie zapoznanie się z odpowiednim regulaminem zawieszonym na stronie głównej SIPRP i akceptację jego postanowień. Jednocześnie informujemy, że Zarząd Główny SIPRP nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych komentarzy – są to wyłącznie prywatne opinie użytkowników.

komentarzy 47 do wpisu “Nasze relacje wewnątrzorganizacyjne (niestety) znowu w mediach.”

  • 1 bryan napisał(a):

    ja o takich OIP nie słyszałem (do Ciekawego) – być może funkcjonują gdzieś w Polsce. System feudalny kwitnie na całego w całym PIP. Związkowcy robią karierę na plecach swych członków – patrz OIP Białystok, OIP Opole. Teraz szefowa KK ZZPPIP zamierza podjąć lukratywna pracę w OIP Gdańsk i ma w nosie związkową działalność. A wczoraj nasz minister pracy powiedział – w Polsce jest słabe uzwiązkowienie w zakładach; mobbing to sprawa dla dobrego inspektora. Jak słyszę takie słowa to od razu robi mi się słabo….

  • 2 boryna napisał(a):

    Nadszedł czas na fundamentalne zamiany. Trzeba ponownie odpowiedzieć na pytanie jakim organem ma być Inspektor Pracy ? Czy ma być fundamentem PIP czy też wiecznym uczniem ? Czy sprawozdawczość szczególnie finansowa nie jest hamulcem w działaniu ? Czy nie wprowadzić kadencyjności na stanowiskach kierowniczych ? Czy nie wprowadzić rozwiązań zmierzających do ograniczenia termninarza wyłącznie do funkcji ewidencyjnej pozbawianej wielkrotnych zatwierdzeń i odtwierdzeń ? Czy nie ograniczyć ocen bieżących na rzecz biuletynu np Sekcji Kontroli Wewnętrznej o najcześciej popełnianych błędach , uchybieniach ? Nie wprowadzić organu np. rady samorządu inspektorów pracy oceniającej kandydatów i osoby piastujące stanowiska kierownicze ? Szukajmy wspólnie nowych rozwiązań bo niestety jest źle , a przyszłości instutucji nie można wiązać taak jak chcą niektórzy tylko z wynaagrodzeniami/

  • 3 ola napisał(a):

    Czy to prawda, że ogromne pieniądze idą aktualnie na tygodniowe przymusowe wczasy we Wrocławiu dla najbardziej doświadczonych inspektorów – które nazwano szkoleniem UNITARNYM. Przez analogie wojskową, skoszarowanie, podawanie podstawowych wiadomości i nauka musztry.
    Takie jedno szkolenie, a zaplanowano ich kilkadziesiąt, to 150 dni roboczych wyjętych z działań kontrolno-nadzorczych, plus ogromne koszty noclegów, wyżywienia, honorariów kadry szkolącej, a także podróży z całej Polski.
    Śmiem twierdzić, ze żadnego urzędu w Polsce po prostu nie stać na taką rozrzutność.

  • 4 Okiem Malkontenta napisał(a):

    Pytanie retoryczne: Czy Pan Jacek Okoń, kierownik sekcji kontroli wewnętrznej GIP mówiąc dziennikarzowi „Polityki”: „Nie można powiedzieć, że w Bydgoszczy doszło do mobbingu” chciał wyrazić myśl, że w Bydgoszczy nie było mobbingu, czy, tak jak wynikało z przemowy jego szefowej do pracowników w Bydgoszczy – inspekcja pracy nie zajmuje się mobbingiem, ale sądy I tam, i to tylko wtedy, gdy chcemy dostać odszkodowanie należy się ze sprawą udać. Szefostwo nie będzie w tym przeszkadzać.

  • 5 Okiem Malkontenta napisał(a):

    Czy wiecie, że Rada Ochrony Pracy obecnej kadencji zaplanowała i przyjęła tematykę prac nowej Rady – na cały rok naprzód!!!
    Żaden inny organ pochodzący z wyboru/nominacji – tak nie czyni. Jest to kuriozalne, lecz prawdziwe. Zasiądą ci sami w ogromnej większości ludzie. Władze będą takie same, niezależnie od wyników wyborów. I żadne zmiany w status quo nie są planowane. I ich nie będzie. Nawet choćby wybory przyniosły dziwne rozwiązania. To gremium, zresztą jeszcze nie wskazane – będzie trwać przez całe następne 4 lata!!!!

  • 6 Arleta napisał(a):

    I pewnie, żeby dostać nagrodę trzeba będzie skierować jak najwięcej wniosków o podwyższenie składki wypadkowej albo zawiadomień do prokuratury. To jest dopiero kuriozum i tzw. „przyjazne państwo”!

  • 7 bryan napisał(a):

    Do „ola” – każdy inspektor odbędzie takie „unitarne szkolenie”. Unitarne – znaczy dla początkujących. Tylko gdzie tu jakiś sens – ip z doświadczeniem 20-letnim lub ponad na unitarne szklenia?! Cóż – analiza prosta; władza naczelna – czytaj GIP, z jednym wyjątkiem męskim nie prowadziła nigdy kontroli. Szef sekcji kontroli wewnętrznej – JO, też nie przeprowadził nigdy kontroli. To jest jakieś kuriozum. Ludzie, którzy nigdy nie przeprowadzili kontroli szefują – jeszcze, szanowanej instytucji państwowej. I niech ktoś mi odpowie, że w PIP nie wchodzi polityka. Dobry szef w zakładzie musi mieć doświadczenie. A jak życie pokazuje szefostwo nienawidzi wręcz IP-ów, którzy są opoką tej instytucji.

  • 8 zorientowany napisał(a):

    Trzeba powiedzieć wprost: Kierownictwo PIP (GIP) w sprawie mobbingu w OIP Bydgoszcz, nie poradziło sobie kompletnie z problemem (jak to zresztą słusznie zauważył red. Ćwieluch w audycji TOK FM 11 marca). Kierownictwo PIP, które jak wiadomo jest pracodawcą dla okręgowych inspektorów pracy niestety nie wykazało należytej staranności (której tak wymaga od inspektorów pracy) w zbadaniu sprawy, jak też nie zdobyło się na odwagę, aby nazwać ujawnione w ankietach negatywne zjawiska po imieniu i zadziałanie w sposób jaki można by oczekiwać od takiej instytucji jak nasza . Działania które zostały zastosowane budzą u pracowników oip Bydgoszcz (i nie tylko) powszechne rozbawienie. Dowody? Proszę bardzo. Pomimo, że w rozdanych przez p. J. Okonia ankietach kilkudziesięciu pracowników tego okręgu (62% ze 102 ankietowanych) wskazało jednoznacznie na negatywne postawy i zachowania kierownictwa naruszające przyjęte zasady współżycia społecznego i posiadające„znamiona mobbingu” (agresja słowna, zastraszanie, obraźliwe uwagi, ciągła krytyka, ośmieszanie wykonanej pracy, podważanie kompetencji, lekceważenie pracownika, nie liczenie się z jego zdaniem, utrudnianie wypowiadania się, inwigilowanie, manipulowanie, nękanie w mniej lub bardziej wyrafinowany sposób) naruszające godność osobistą pracowników, jak również pomimo powzięcia przez GIP informacji o poważnych skutkach zdrowotnych, które w wyniku takiego traktowania wystąpiły u niektórych pracowników, przedstawiciel Kierownictwa GIP-M. Kwiatkowska oraz kierownik Sekcji Kontroli Wewnętrznej J. Okoń na spotkaniu z pracownikami okręgu speuntowali sprawę stwierdzeniem, że wypełnione ankiety wskazują jedynie na istnienie niepokojących zjawisk w relacjach i komunikacji interpersonalnej, ale nie można tu mówić o mobbingu, bo o tym rozstrzyga tylko sąd orzekając odszkodowanie. Powiedziano nam: „trzeba ze sobą rozmawiać, to i problemy znikną” a jeśli nie znikną, to będziemy winni przypięcia łatki naszej instytucji. Nie bardzo zrozumieliśmy kto z kim ma rozmawiać, ale chyba p. Kwiatkowskiej nie chodziło o Panie z kierownictwa OIP Bydgoszcz biorąc pod uwagę, że przyjętą przez nie od początku sprawowania władzy metodą było: „słuchać” , „wykonywać” , „nie dyskutować”. Na zakończenie spotkania poradzono nam jeszcze, że mamy się wziąć do roboty (tak jakbyśmy do tej pory nic nie robili). Zastanawiam się, nad czym w takim razie cały miesiąc pracowali w pocie czoła psychologowie z GIP analizujący ankiety, skoro wynik analizy ograniczył się wyłącznie do zliczenia zaznaczonych krzyżyków i zaproponowania osobom które uważają sie za mobingowane do sądu. Sposób zarządzania w okręgu bydgoskim oraz zaproponowane przez kierownictwo OIP środki zaradcze dla poprawy wzajemnych relacji – skrzynki zaufania, pogadanki, szkolenia dot. profilaktyki prozdrowotnej w oip., których większość już się odbyła niczego jak widać nie zmieniając, świadczą wyraźnie ( nie ujmując wszystkim trzem Paniom rzetelnej wiedzy inspektorskiej) o braku wiedzy, umiejętności i predyspozycji osobowościowych do kierowania zespołem ludzkim a także o braku umiejętności właściwego reagowania w sytuacjach konfliktowych. Równie dobrze zamiast anonimowej „skrzynki zaufania” można by zainstalować dla pracowników głuchy telefon na ścianie w korytarzu okręgowego inspektoratu pracy –przyjmie wszystko podobnie jak poczta listy od dzieci do świętego Mikołaja. Dla lepszej skuteczności działań można jeszcze zatrudnić w OIP psychoanalityka a do cięższych przypadków nawet psychiatrę z kozetką. Wtedy sytuacja w OIP Bydgoszcz na pewno kiedyś się poprawi. Trudno tylko przewidzieć jak długo będzie trwał proces uzdrawiania i ile ofiar ludzkich po drodze jeszcze pochłonie.
    A przecież jest bardzo prosty i szybki sposób zakończenia całej sprawy. Tylko, że to wymaga odwagi w działaniu GIP i przyznania się otwarcie do zaistnienia problemu w naszej „nieskazitelnej” pod każdym względem PIP. Uważam jednak, że w obecnej chwili jest to jedyna słuszna droga, aby ratować nadszarpnięty wizerunek PIP i wyjść z całej sprawy z twarzą.

  • 9 bryan napisał(a):

    Czyli działa prosta zasada – P. Kwiatkowska z GIP przyjeżdża do Bydgoszczy na wycieczkę i tłumaczy swoim „dźwięcznym” głosem inspektorom z klikudziesięcioletnim stażem pracy, że były tutaj tylko problemy interpersonalne. Trzeba ze sobą rozmawiać; trzeba „słuchać kierownika”; trzeba robić fotografię dnia – np. 7.13 pomieszczałem herbatę, a o 14.56 przekręciłem klucz w zamku. Do fotografii dnia inspektora pracy w każdym okręgu trzeba zatrudnić co najmniej po dwóch – trzech emerytowanych policjantów z wydziałów kryminalnych i ci będą wyłapywać błędy na podstawie np. monitoringu. TO JEST PATOLOGIA!!!!! PIP ma ważne sprawy do załatwienia – mnóstwo ludzi pracuje w tym kraju jak niewolnicy po 12 godz. na dobę w urągających warunkach bhp. A p. Kwiatkowska tłumaczy, że masło jest maślane; a woda jest wodnista. Czy ktoś musi przepłacić niektóre sytuacje mobbingowe życiem, aby GIP wreszcie przestał traktowac OIP jak kolezków ze szkolenj ławeczki?!

  • 10 wiktor napisał(a):

    Po takich sprawach o których napisała Polityka powinny polecieć „głowy”. Ktoś przecież za coś odpowiada i bierze za to duże publiczne pieniądze. Rozbawiało mnie tłumaczenie zawarte w „Polityce” ze uzasadnieniem dla zróżnicowania płac był obowiązujący w PIP regulamin. Teraz wypadało by pracownikowi który składa skargę na dyskryminację ze względu na wynagrodzenie odpisać, ze skoro jego wynagrodzenie mieści się w widełkach określonych w regulaminie to wszystko jest zgodne z prawem. Ciekawe gdybym do GIP skierował pismo o wyjaśnienia takiej kwestii, to czy ktoś by się pod tym podpisał stwierdzając, ze nie może być mowy o dyskryminacji, jeżeli wynagrodzenie mieści się w widełkach regulaminu. Takie stanowisko dowodzi braku podstawowej znajomości kodeksu pracy oraz orzecznictwa sądowego. Niech ktoś nie próbuje tutaj mydlić oczu, że zmiana regulaminu załatwia sprawę. Zmiana regulaminu nie doprowadzi do zmniejszenia różnic w wynagrodzeniu. Ktoś tego dziadostwa z wynagrodzeniem narobił i powinien za to ponieść konsekwencje.

  • 11 kamikadze napisał(a):

    Czytając relacje Bydgoszczy trudno oprzeć się wrażeniu że w GIP brakło determinacji w załatwieniu tej sprawy od początku do samego końca. Wygląda to raczej tak jakby przestraszono się wyników ankiety. Załatwianie tej sprawy stanęło w połowie drogi chyba w nadziei że może uda się jakoś konflikt przetrzymać. Ale dziennikarska dociekliwość i wypadki w TVN pokrzyżowały te plany i teraz to raczej nastąpi eskalacja doniesień z innych OIPów

  • 12 piotr napisał(a):

    Na pewno nie nastąpi. Okręgowi Inspektorzy Pracy zostali w kuluarach w czasie ostatniej imprezy w Powidzu pouczeni co i jak robić i mówić. Uznano, ze sprawa jest zduszona w zarodku, i nikomu następnemu po prostu się nie będzie chciało alarmować.

  • 13 szeherezada napisał(a):

    Do piotra – chyba przeceniasz możliwości sprawcze ustaleń z Powidza – o ile takie były. Doświadczenia z Bydgoszczy wyraźnie wskazują pracownikom że do GIP raczej nie ma co się zwracać ze sprawami mobbingu czy choćby właściwych relacji międzyludzkich w OIPach. Z drugiej strony znamienne jest to, że dziennikarze nie lekceważą tych sygnałów. Może nie są one w 100% obiektywne ale pracownicy PIP już dostrzegli, że mogą na kogoś liczyć. To pociągnie za sobą wzrost liczby pism anonimowych i nie tylko opisujących różne niepożądane zjawiska. Za dziennikarzami – taka jest żelazna logika demokracji – pójdą swojej szansy szukać politycy. Do tego wszystkiego wystarczy jeszcze jakiś pozew o mobbing czy dyskryminację i mamy całkiem smakowite kąski na kilka publikacji o tym co się dzieje z prawem pracy w instytucji kontrolującej pracodawców. A GIP ? GIP zostanie tam gdzie jest i – jak się nic nie zmieni – będzie biernie czekał na rozwój wypadków…

  • 14 Karol napisał(a):

    Kiedyś pracując w innej firmie także w urzędzie dyrektor zrobił zebranie dla pracowników w sytuacji kontroli NIK. Powiedział, że tylko odpowiadać na pytania w sposób zdawkowy i jednozdaniowy. W wolnym tłumaczeniu „morda w kubeł albo w ryj”. Tak też jest w naszej sytuacji. Wszystkie zachowania kierownictwa są przypadkami książkowymi. Każdy dyletant i nieudolnik, który nie potrafi kierować ludźmi tak postępuje. Wracamy do czasów powojennych gdzie z dnia na dzień robotnik stawał się dyrektorem zakładu po linii politycznej a pierwszy sekretarz POP (podstawowa organizacja partyjna w zakładzie – jakby kto nie wiedział) na zebraniu mówił, cyt.: drodzy towarzysze i towarówki. Wierny ale mierny oto kolejna zasada, która wyróżnia obecne kierownictwo. Teoretycy, książkowi inspektorzy, tacy, co zapomnieli jak powinno być a kolejni, którzy jeszcze nie wiedzą a udają, że wiedzą wszystko. A to ostanie o takim naszym kochanym inspektorze, który daje nam wykładnie jak kontrolować i pisać środki prawne nie mając o nich praktycznego podejście (tylko z książek). Chyba mu się nocami kontrole samodzielne śnią.

  • 15 bryan napisał(a):

    I już widać efekty polityki straszaka w całej PIP. Co w niektórych OIP-ach „obrabia” się dokumentacje pokontrolną niepokornych ip-ów wskazując liczne (wymyślone) uchybienia. jak długo GIP będzie spał i pozwalał na taka politykę OIP-om?! Czyżby ci ludzie uważali, że każdy OIP to ich prywatny folwark?!

  • 16 piotr napisał(a):

    Dlaczego przechodzimy do porządku dziennego, że jest „anonimowo”. To jest okropne i bardzo źle, mimo wszystko, świadczy o środowisku pracowników PIP.I to jest rzeczywisty poziom wskaźnika zaufania do kierownictwa i oceny szczerości deklaracji. Jednak faktyczne wszyscy przyjmują że „mamy czas” – i za kilka miesięcy wszystko wróci do normy.

  • 17 XXX napisał(a):

    Jak na razie dużo szumu mało efektów …

    A więc: Piszmy do GIP i ROP – ale merytorycznie, z faktami, ze szczegółami (listy podpisane z zastrzeżeniem nie ujawniania osoby skarżącej lub anonimowe).

    Żądajmy przyjazdu GIP do okręgów na spotkania z ogółem pracowników. Jeśli się nie mylę to od czasów T. Zająca, żaden Główny nie odważył się spotkać z ogółem pracowników.

    Rozmawiajmy 🙂

    Jeśli będziemy siedzieć cicho, to po pewnym czasie sprawy ucichną i zostaną zapomniane.

    A tak na marginesie, weźmy się faktycznie do roboty! Zamiast wypełniać PIPki (ankiety) – kontrolujmy! Czy jest jakieś zarządzenie GIP nakazujące wypełnianie ankiet? Oprócz ankiety wypadkowej – chyba nie?!? A tym samym z jakiej racji wypełniamy te Zk i ankiety? Do roboty, wychodzimy za biurek, zostawiamy komputery w szufladach i po staremu, jak za dawnych lat, druczek, kalka, wolność i swoboda… czy ktoś jeszcze z Was pamięta jak to było ongiś?

  • 18 morka napisał(a):

    do XXX
    Z tym druczkiem – kalką, to oczywiście żarcik?

  • 19 XXX napisał(a):

    Nie. Tak było. I było sympatyczniej niż teraz z komputerem.
    Zresztą kalka to nie przeżytek, mamy ją nadrukowaną na bloczku mandatowym. I jakoś bloczki zostały, i nie drukujemy ich na komputerze wystawiając mandat. Dlaczego protokół nie może być nadal wypisywany odręcznie ? Nie jestem wrogiem komputerów, ale … staliśmy się niewolnikami Navigatora.

  • 20 XXX napisał(a):

    Ale poważnie! Czy jest jakieś zarządzenie GIP nakazujące sporządzanie ankiet? Dlaczego je wypełniamy?

  • 21 kamikadze napisał(a):

    Ankiety sporządzamy dlatego, że takie jest polecenie pracodawcy.
    Co do jednego zgadzam się z tobą w pełni – zacznijmy kontrolować zgodnie z przepisami ustawy – niezależnie od wpływów zewnętrznych , solidnie uczciwie i z zachowaniem wszelkich kanonów . Przestrzegajmy zapisów konwencji że kontrola ma trwać tak długo jak to jest konieczne

  • 22 XXX napisał(a):

    Ale czy ma prawo kazać IP sporządzać ankiety?
    PIP to nie GUS.
    Czy ta cała sprawozdawczość jest w ogóle potrzebna?
    Nie przekłada się ona na sprawozdania GIP.
    Zresztą nie jest ona miarodajna do analizy stanu przestrzegania prawa pracy, gdyż nie jest tu stosowana żadna metodyka badawcza.
    Tym samym na podstawie ankiet nie można wysnuwać, żadnych wniosków.
    A tym samym czy jest ona w ogóle potrzebna?
    To pytanie powinno być podjęte ponownie przez nasze środowisko.
    Stajemy się ankieterami, a przestajemy być inspektorami.
    To już było w latach 2002 – 2005.
    Potem fala ankietomani osłabła osiągając swoje minimum w 2008 roku kiedy to ankiety zostały mocno zredukowane.
    Teraz ankieto-coś wróciło ze zdwojoną siłą.
    Tsunami!