Państwowa Inspekcja Pracy, a dyskryminacja płacowa. Kontrole zmniejszą dysproporcje płacowe?

12 maja 2014 | Bez kategorii

12.05. obr.13W ostatnim czasie cały szereg publikacji w poważnych mediach odnosi się do zagadnień dyskryminacji, albo jak ktoś woli „luki” płacowej. Siłą rzeczy, przedmiotem analizy są w pierwszym rzędzie instytucje budżetowe i samorządowe. Dla przykładu przytaczamy fragmenty wywiadu sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, („Kontrole zmniejszą dysproporcje płacowe”), A. Radwan, DGP, 15.04.2014), a także NSZZ „Solidarność” (prawo.rp.pl, mat 18-03-2014).

 

O ile w pierwszym przypadku punktem wyjścia jest badana przez NIK dysproporcja płacowa pomiędzy mężczyznami,  a kobietami zatrudnionymi na takich samych stanowiskach (ale nie tylko), o tyle w przypadku drugim chodzi po prostu o niesprawiedliwe i naruszające zasadę ekwiwalentności kształtowanie wynagrodzeń pracowników wykonujących taką samą lub podobną pracę.

 

Tym co łączy omówione dwa artykuły jest a jakże… Państwowa Inspekcja Pracy.  Zarówno Pani Minister jak i NSZZ „Solidarność” – bez ogródek wskazują palcem PIP, a przekaz ten można odebrać  że kontrola inspektora pracy to skuteczna forma walki z tą patologią. Być może więc już wkrótce tzw. oczekiwania społeczne spowodują stanięcie tego organu kontrolnego w szranki walki z dyskryminacją.  Miejmy nadzieje że  walka z tak trudnym i podstępnym przeciwnikiem  z pożytkiem dla dyskryminowanych.  ……….

Kontrole zmniejszą dysproporcje płacowe. Minister Agnieszka Kozłowska-Rajewicz: […] „Wiemy, że w urzędach jest luka płacowa, ale nie wiemy, czy mamy do czynienia z dyskryminacją. NIK ani też inni kontrolerzy nie mają narzędzi, żeby to stwierdzić. Na podstawie tego typu kontroli możemy ustalić tylko obecność i skalę luki płacowej. […] Aby badać lukę płacową, trzeba mieć bowiem sensowną metodologię. Bez zobiektywizowanych kryteriów i wyceny stanowisk możemy zawsze powiedzieć, że jeden urzędnik zarabia więcej od drugiego, ale wynika to z tego, że pracują oni na trochę innych warunkach i nie można tych stanowisk porównać. Przy braku przejrzystych kryteriów zawsze się takie argumenty znajdą i nie możemy ich tak prosto odeprzeć. Jeśli będziemy już mieli wycenę stanowisk, to bezpośrednie porównanie i przeprowadzenie audytu nie będzie problemem”.

 

 

dyskryminacja-placowa-Eemshaven-300x200

Łatwiej jest mówić, że w administracji jest luka płacowa, niż otwarcie wskazywać, że szefowie urzędów łamią prawo.

 

Trudno jest ustalić, czy mamy do czynienia z dyskryminacją, jeśli np. na tych samych stanowiskach są osoby z różnym wykształceniem, stażem pracy i liczbą godzin. Jeśli np. urzędnik pracuje na pół etatu   i zarabia 1,5 tys. zł, a drugi na pełny etat i zarabia 3 tys. zł, to możemy stwierdzić, że mamy lukę płacową, ale czy to jest dyskryminacja? Oczywiście nie.

 

W listopadzie 2013 r. z połączenia dwóch ministerstw powstał duży resort infrastruktury i rozwoju. Urzędnicy z jednego z nich zarabiali średnio o ponad tysiąc złotych mniej. Skarżą się, że po połączeniu nie wyrównano im wynagrodzenia. Czy zamierza pani interweniować?

 

To jest kompetencja Państwowej Inspekcji Pracy. Pełnomocnik zajmuje się dyskryminacją wynikającą z ustawowych przesłanek, takich jak m.in. płeć, wiek, niepełnosprawność czy orientacja seksualna. 

 

Przedstawiciele Solidarności zwracają uwagę na dysproporcje płac pracowników sądów na tych samych stanowiskach. Według nich wynoszą one nawet 2151 zł netto. Winą za ten stan związkowcy obarczają obecnego i poprzednich ministrów sprawiedliwości. Sądownicza Solidarność przygotowała raport dotyczący dysproporcji płacowych w polskim sądownictwie. Zestawione w nim zostały wynagrodzenia pracowników zatrudnionych w sądach z apelacji warszawskiej i rzeszowskiej. Związkowcy określają różnice w płacach jako „patologiczne”.

 

„Okazuje się np., że starszy sekretarz sądowy w sierpniu ubiegłego roku w sądzie A zarabiał 1041 zł, a osoba pełniąca tę samą funkcję w sądzie B już 3192 zł. Przy czym trzeba zaznaczyć, że zarobki zdecydowanej większości szeregowych pracowników sądów są bliższe raczej tej pierwszej kwocie. Osoby zarabiające przyzwoite pieniądze to jednostkowe przypadki” – powiedział jeden z autorów raportu Waldemar Urbanowicz. Związkowcy zaznaczają, że bardzo duże różnice w wynagrodzeniach pracowników tej samej grupy zawodowej są nie tylko pomiędzy poszczególnymi sądami, ale również w obrębie jednej jednostki. „Zdarzają się np. sądy, gdzie wynagrodzenie jednego pracownika jest ponad trzykrotnie wyższe od płacy zasadniczej innej osoby zatrudnionej na tym samym stanowisku, być może siedzącej biurko obok” – podkreślił Urbanowicz. Jak dodał, tak ogromnych dysproporcji nie da się wytłumaczyć różnym stażem pracy czy nieco innym zakresem obowiązków.

 

Zasady wynagradzania pracowników sądów i prokuratur reguluje rozporządzenie ministra sprawiedliwości z kwietnia ubiegłego roku. Jeden z załączników do rozporządzenia zawiera tabele z widełkami płacowymi dla poszczególnych grup zawodowych. Związkowcy zwracają uwagę, że owe widełki są tak szerokie, że w rzeczywistości kształtowanie poziomu płac w sądownictwie zależy od sytuacji finansowej danej jednostki oraz od „widzimisię” jej kierownictwa. Np. płace grupy zawodowej urzędników sądowych (m.in. sekretarzy sądowych, inspektorów, specjalistów czy protokolantów) to przedział pomiędzy 1500 a 5200 zł brutto.

 

„Właściwie nie spotkaliśmy się w naszych badaniach z pracownikami zarabiającymi na poziomie górnej granicy tych widełek. To fikcja prawna, której celem jest chyba wyłącznie to, aby pokazać w tabelkach, jak to świetnie zarabiają pracownicy sądów. Otóż prawda wygląda całkiem inaczej. Wynagrodzenia większości z nas balansują na poziomie ok. 2 tys. zł brutto” – zaznaczył Urbanowicz.

 

Zdaniem autorów raportu za nieuzasadnione dysproporcje płac odpowiedzialność ponosi obecny minister sprawiedliwości oraz jego poprzednicy. „To minister jest w tym przypadku organem prawotwórczym oraz pełniącym administracyjny nadzór nad polityką płacową w sądownictwie powszechnym. Na problem dysproporcji w wynagrodzeniach zwracamy uwagę kolejnym ministrom od kilku lat. Jak dotąd jednak nie zrobiono w tej sprawie nic konkretnego” – powiedziała szefowa sądowej „S” Edyta Odyjas.

 

Zapowiedziała, że jeśli resort nie przeznaczy środków finansowych na usunięcie dysproporcji, związkowcy będą kierować wnioski do Państwowej Inspekcji Pracy o kontrole w sądach, a także zachęcać pracowników do składania pozwów do sądów pracy w sprawie dyskryminacji płacowej.

Dlaczego o tym piszemy. No cóż, życzmy sobie wszyscy powodzenia w walce z tym smokiem. My jako Stowarzyszenie Inspektorów Pracy RP w tej sprawie także coś staramy się zdziałać (patrz wpis z dn. 24.02.2014r. – Problem który trzeba wreszcie rozwiązać. Orzeczenia sądów potwierdzają nierówne traktowanie w zatrudnieniu inspektorów dwu instytucji kontrolnych.  )

 

 

zaktualizowano – 13.05.2014r.


Zamieszczenie komentarza do danego wpisu oznacza uprzednie zapoznanie się z odpowiednim regulaminem zawieszonym na stronie głównej SIPRP i akceptację jego postanowień. Jednocześnie informujemy, że Zarząd Główny SIPRP nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych komentarzy – są to wyłącznie prywatne opinie użytkowników.

komentarzy 20 do wpisu “Państwowa Inspekcja Pracy, a dyskryminacja płacowa. Kontrole zmniejszą dysproporcje płacowe?”

  • 1 nikon napisał(a):

    czyli jak zwykle pip będzie dbać o dobro społeczne innych grup zawodowych, pojawi się nowy temat, kilka kodów.. a na swoim poletku po staremu…najważniejsze kody, kody, kody, byle więcej, byle jak…i cicho sza byle nie podskawiwać…żeby tak o zwykłych ip walczono tak, jak robią związkowcy z sądownictwa…

  • 2 Bolly napisał(a):

    jak zwykle – najciemniej jest pod latarnią. Skandalem dla poszczególnych GIP-ów winien być fakt, że rozpiętości na tym samym stanowisku pracy w PIP są ponad dwukrotne. Moim zdaniem – inspektorzy winni dochodzić swoich praw przed sądami pracy. Niestety nie ma woli i innej drogi,a by uzyskać zrównanie stawek wynagrodzenia na poszczególnych stanowiskach pracy w PIP. Nie wiem, czy ktoś pamięta, kiedy GIP rozmawiał w poszczególnych okręgach z pracownikami, Ja nie pamiętam kiedy to było. Na zjeździe połówkowym ZZPPIP jeden z zastępców stwierdził, że GIP robi wszystko, aby uzyskać środki na płace w PIP. Tymczasem słyszy się, że GIP zamierza kupować luksusowe limuzyny dla niektórych OIP-ów. Przecież to już zakrawa na kpinę i skandal. Nie ma pieniędzy dla młodych IP-ów, a na przywileje książęce z poprzedniej epoki są. Pytanie tylko po co komu takie limuzyny. Jak zwykle ZZ stwierdzą, że co tam paręset tysięcy złotych?! Przecież to jest cel reprezentatywny. Problem w tym, że za tak wydane pieniądze młodzi inspektorzy nie wyżywią swych rodzin

  • 3 WIK napisał(a):

    Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, aby Nasza instytucja zajmowała się badaniem dyskryminacji płacowej. Jeżeli ktoś takie propozycje składa, tzn. że nie zna specyfiki naszej pracy oraz środków prawnych jakimi w takich sytuacjach dysponuje inspektor pracy. W takim sprawach nie można wydać nakazu płacowego bo są to sprawy o charakterze spornym. Ponadto sprawy takie byłby czasochłonne, a w naszej instytucji już co najmniej od kilku lat liczą się szybkie kontrolki statystyczne. Ponadto inspektor pracy nie byłby uprawiony do porównywania wynagrodzeń np.: pracowników różnych sądów, bo z formalnego punktu widzenia są to odrębni pracodawcy. Czyli szuka się kogoś, aby ubrać go w nowe zadania, których nie jest w stanie dobrze wykonać. Całkowicie chybiony pomysł.

  • 4 Kamil napisał(a):

    do WIK-a. Niestety moim zdaniem u decydentów panuje przekonanie, że jak nie ma komu przypisać zadania z zakresu choćby minimalnie związanego z zatrudnianiem pracowników to trzeba to przypisać inspektorom pracy. Tak było przecież było ze kontrolą ZUS IWA, czy składek na Fundusz Pracy, gdzie wszystkie informacje są w ZUS-ie a sprawdzamy je my. Czy wyobrażasz sobie, że nasze kierownictwo w GIP-ie odpowie Pani Pełnomocnik Rządu nie będziemy tego robić, bo nie mamy ku temu narzędzi? Moim zdaniem raczej będzie inaczej. Wychodzi więc na to, że dyskryminację płacową będziemy sprawdzać u innych grup zawodowych udając że jej nie ma w PIP, choć już chyba wszyscy czytający ten portal wiedzą, że młodszy inspektor pracy dostaje na starcie ok. 3300zł, a średnia w PIP wynosi ponad 5.846 zł, w GIP-ie 7000zł.

  • 5 niezlosliwy napisał(a):

    do WIK.
    Chybiony/nie chybiony. A gdy chodzi o pracowników jednego sądu zatrudnionych na takim samym stanowisku i wykonujących takie same czynności ?
    Na marginesie: tym bardziej Inspekcja musi poradzić sobie z takim samym problemem w swoich własnych szeregach. Czy się to komuś podoba czy nie.
    To tak jak z żoną Cezara – musi być poza wszelkim podejrzeniem.
    To duże wyzwanie dla Kierownictwa.
    Najgorszym rozwiązaniem jest udawanie ze problemu nie ma. Bo jak widać jest. I marne to pocieszenie, że w innych instytucjach budżetówki on jest także.
    Akurat w inspekcji być go nie powinno, a gdy jest, to właśnie PIP powinien dać przykład, jak można go rozwiązać.
    Przepychanie się przed sądami pracy, pisanie apelacji – to dla takiej instytucji to po prostu wstyd. Do takiego procesu z udziałem PIP po prostu nie powinno dojść!!!

  • 6 inspektobot napisał(a):

    Kontrole zmniejszą dysproporcje płacowe? Z pewnością tak się stanie podobnie jak :
    – zmniejszyła się plaga umów cywilnych w wyniku kontroli PIP,
    – zmniejszyło się zjawisko mobbingu w wyniku kontroli PIP
    – wyeliminowano patologię polegającą na niewypłacaniu wynagrodzeń, dzięki stosowaniu decyzji płacowych,
    – wyeliminowano zatrudnienie na czarno w wyniku kontroli PIP.
    Oczami wyobraźni widzę jak ustalam czy jest dyskryminacja płacowa a jak już ustalę to … No właśnie. Co zrobię??? Wydam decyzję żeby podnieść wynagrodzenie temu co mniej zarabia a może obniżyć temu co zarabia więcej?
    Już wiem – utworzymy w gip departament antydyskryminacyjny, który opracuje ankietę do tematu i kody do decyzji i wystąpień, napisze wytyczne do kontroli oraz wprowadzi zmiany do zk. Dzięki temu wszystkie nasze i dyskryminowanych problemy się rozwiążą – i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Sorry za żartobliwy ton ale na poważnie takich propozycji brać nie sposób

  • 7 Bolly napisał(a):

    Zróbmy krotką analizę nierówności przy wynagrodzeniu za pracę:
    – moim zdaniem jest to uprawnienie sądów pracy, które winny działać szybko;
    – wymaga to reformy sądownictwa nie w postaci ich likwidacji tylko przywrócenia w każdym sadzie rejonowym;
    – mobbing w zatrudnieniu – niech GIP uświadomi sobie, że IP nie zrobi z tym nic ponieważ nie ma podstaw prawnych do działania;
    – pewnie – znając życie. powstanie następny Departament w GIP i przybędzie kodów do wniosków i decyzji;
    – na dzisiejszy dzień- niech każdy IP zastanowi się w czym pomaga mu OIP i jego zastępcy. Moim zdaniem wytykają mu tylko błędy (czasami urojone i wirtualne);
    – NIP-y nie mogą zajmować się klikaniem w NAVIGATORA od tego są sekretarze. jeśli akceptujemy awans pionowy w PIP, to NIP jest najwyżej kwalifikowanym, pracownikiem OIP-u. W związku z powyższym taki urzędnik winien rozstrzygać sprawy trudne i winien pomogać podległym IP w prowadzeniu spraw kontrolnych;
    – sekcja Kontroli wewnętrznej GIP-a winna być utworzona z ludzi praktyków. Na dzisiejszy dzień – jej kierownik ponoć nie wykonał ani jednej kontroli. To już jest dramat urzędu jakby nie było zajmującego się poważnymi sprawami;
    – legalność zatrudnienia w formie forowanej przez GIP nie funkcjonuje. Nikt z „wierchuszki” nie pokusił się o podjęcie działań chociażby obserwacyjnych zakładu. Powie ktoś – nie mamy takiego prawa; trudno trzeba go zmieniać, na korzyść przysłowiowego Kowalskiego.

  • 8 bleczek napisał(a):

    Kochani koledzy i koleżanki – popatrzcie co dzieje się wokół nas. Pracownicy sądów występują z pozwami zbiorowymi o nierówne wynagrodzenia za pracę; inne grupy urzędnicze rozważają takie kroki podjąć. na zjeździe połówkowym delegaci postanowili, że ZZPPIP nie może zrzeszać się w organizacjach ponadzakładowych. Nie rozumiem takiego zaściankowego myślenia. Widać niektórym jest dobrze w sosie PIP-skim. Na co musimy jeszcze czekać- na zapewnienia ze strony GIP-a, że robią wszystko (myśl – nic) aby uzyskać środki na podwyżki płac. Patrzcie realnie na sytuacje w kraju i naszej instytucji – trzeba co najmniej 10-ciu lat z podwyżkami, aby wyrównać różnice w placach. Kto da na to środki – uprzedzę odpowiedź – NIKT. Jedyna moim zdaniem droga – to SĄD PRACY!!!

  • 9 WIK napisał(a):

    Obecnie inspektor pracy to jest taki chłopiec do bicia. Nawrzucać mu obowiązków i niech robi, a jak coś pójdzie nie tak to wobec niego wyciągnie się konsekwencje. Ip to taki osioł pociągowy, który oprócz użerania się z pracodawcami, coraz bardziej roszczeniowymi pracownikami (przecież mają darmowy PIP, niech wyegzekwuje) musi jeszcze stawić czoła przełożonym, którzy zawsze mogą powiedzieć, że kontrola mało dokładna, ze brakuje tego czy tamtego, a wszystko to najlepiej zrobić w dwa dni, no max 3, bo sztuki są niezbędne. Z punktu widzenia interesów państwa jesteśmy mało znacząca instytucją. Nie mamy siły przebicia, nawet dziennikarze mylą nas z powiatową inspekcja pracy, jesteśmy stawiani na równi w sanepidem, inspekcją handlową, ale nie już z NIK. Dlatego próba pozyskania pieniędzy na podwyżki raczej się nie powiedzie. Zwłaszcza, że decydenci w naszej instytucji zarabiają przyzwoicie i jest im dobrze, a że ip zarabia mało, jest dyskryminowany w wynagrodzeniu, to może sobie poszukać innej pracy.
    Tak podsumowują to udajemy, ze jesteśmy poważną państwową instytucja kontrolną, ale na pewno nią nie jesteśmy.

  • 10 Alfa napisał(a):

    Pod latarnią najciemniej. Póki co tym, którzy wykonując taką samą pracę zarabiają i tysiala mniej niż koledzy musi wystarczyć pusta obietnica szefa, że kiedyś (może już w 2018r.)i w naszym Urzędzie będą podwyżki i żeby o tym nie myślał da mu dodatkowe zadanie do wykonania. Jak myślicie, kiedy sprawą dysproporcji płacowych w PIP zainteresują się media?

  • 11 szecherezada napisał(a):

    Jest faktem, że różnice w wynagrodzeniach w naszej instytucji w odniesieniu do pracowników wykonujących pracę tej samej wartości są znaczne. Głównym wyznacznikiem jest tu staż pracy. Niestety błędy popełniało i popełnia do dzisiaj kierownictwo naszego urzędu. Nie można przyjmować młodszych inspektorów na tak niskich stawkach – bo jak pokazuje historia blokada podwyżek płac prowadzi do utrwalenia głębokiego rozwarstwienia w wynagrodzeniach. Chociaż nie zaliczam się do tej grupy – bo miałam to szczęście, że zdawałam egzamin wiele lat temu kiedy to natychmiast po egzaminie moje wynagrodzenie uległo radykalnemu podwyższeniu do poziomu prawie takiego jakie mieli starsi stażem inspektorzy. To było w czasach kiedy jeszcze nie było przepisów dotyczących równości w zakresie wynagrodzeń ale obowiązywały w PIP zdrowe zasady. Młodsze stażem koleżanki i koledzy nie powinni mieć złudzeń co do tego że ich wynagrodzenia w ciągu najbliższych kilku lat wyrównają się z wynagrodzeniami inspektorów „starego portfela”. Mimo, że jest to wstydliwy temat w instytucji powołanej do kontroli przestrzegania prawa pracy to nie liczyłabym na zainteresowanie mediów. Przykro to mówić ale najwyraźniej kierownictwo przyjęło strategię na udawanie że problemu nie ma. Jedyna droga – droga sądowa może być jako głoszą plotki skuteczna ale z pewnością wymaga odwagi i niesie ze sobą ryzyko – chociaż jeśli pracujemy w praworządnej instytucji wygranie sprawy w sądzie nie powinno skutkować przykrościami … teoretycznie

  • 12 ManIpulant napisał(a):

    Ja myślę, że przesadzamy z teorią, że tylko młodsi inspektorzy mają niskie stawki. Za chwile spotka mnie osobiście przykre dziesięciolecie w tej instytucji, a do 3000 netto wciąż brakuje. Więc nie wiem jak ma tzw. stary portfel? Bo jeżeli wyrównamy młodszym to co ma powiedzieć taki starszy ip 🙂 jak ja i inni, którzy są w tej sytuacji.

  • 13 Bolly napisał(a):

    Do „manipulant-a” – co powiesz w kwestii, gdzie w jednym z południowych okręgów PIP różnica w płacy na stanowisku st.ip. sięga ponad 2000zł?! jak wyrównać takie dysproporcje przy takiej degrengoladzie finansowej?! Ja takich szans nie widzę w perspektywie kilku przyszłych lat. Problem jest następujący – kto do takiego stanu doprowadził? Być może niektórzy OIP-y forowali „swoich” zapominając o kodeksie pracy?!

  • 14 ManIpulant napisał(a):

    Ja nic nie powiem. To wszystko jest żałosne, łatwiej kupić u nas zmywarkę 😛 niż docenić pracownika. Jak widzę, że okręgowy kasuje za publiczne pieniądze auto i w nagrodę dostaje nowy 🙂 nie mam pytań :P:P:P:P
    Jedyna szansa dla nas jest założenie związków, albo przystąpienie do innych typu „Sierpień 80” i wtedy mają zagwostkę moi koledzy i koleżanki 😛 Związek reprezentacyjny:P

  • 15 ManIpulant napisał(a):

    reprezentatywny 🙂 sorki

  • 16 niezlosliwy napisał(a):

    Dlaczego uprawiacie demagogię? Czy jedno a nawet kilka aut nawet za 100 tys złotych ma wpływ na kondycję finansową pracowników PIP – którzy wraz z rodzinami tworzą takie powiatowe, 10-tysięczne miasto.
    A poza tym dzięki GIP Sułkowskiemu auta służbowe z kierowcami w PIP przysługiwały na szczeblu dużego województwa, i dlaczego teraz nagle ma być inaczej. To jak ma Okręgowy pojechać na spotkanie z wojewodą albo posłem albo na szkolenie we Wrocławiu lub wezwanie do centrali w Warszawie?

  • 17 szecherezada napisał(a):

    Do niezłośliwego. Przepraszam ale to co piszesz to też demagogia. Zgoda, że nawet gdyby kupić auto za 20tyś zamiast za 100 to te 80tyś nie miałoby żadnego znaczenia dla funduszu płac. Ale uważam że jeśli co roku powtarza się pracownikom, że podwyżek nie będzie bo należy oszczędzać, a potem okazuje się że oszczędności dotyczą tylko płac i kosztów delegacji ale zakupów samochodów służbowych komórek i wielu innych mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy na spore kwoty już nie – to najzwyczajniej pracownicy mogą czuć się oszukiwani. Poza tym wątpię czy efekty spotkań OIP z posłami czy wojewodą zależą ( o ile w ogóle jest jakiś efekt )od ceny auta którym się OIP porusza. Ale ta dyskusja zasadniczo nie dotyczy opisanego problemu czyli rozwarstwienia płac w naszej instytucji. Swoją drogą ciekawe byłyby informacje o tym ile w poszczególnych okręgach wynosi najniższe i najwyższe wynagrodzenie młodszego inspektora, inspektora, starszego inspektora itd. Wtedy każdy mógłby sam ocenić obiektywnie gdzie jest jego miejsce w szyku.

  • 18 koala napisał(a):

    W niektórych OIP-ach wielkość i marka samochodu świadczy o „wielkim prestiżu władzy”. IP-y to zależy tylko od nas. Jeśli ZZ są nieudolne i nie chcą nacisnąć na odciski OIP-ów i GIP-a trzeba wybrać nowe władze lub utworzyć nowy związek zawodowy. skandalem jest dla mnie kupowanie luksusowego auta dla OIP- a i mówienie, że nie ma pieniędzy na podwyżki!

  • 19 realista napisał(a):

    Budżet PIP jest tworzony w sposób specyficzny. Zamrożone są środki na wynagrodzenia i liczba etatów. pozostałe środki śa na tym samym poziomie zwiększonym o inflację. Tak oszczędności np na papierze ksero itp mogą zwiększać paragraf np środków na delegacje. Jeżli nie możemy dostać podwyżek to stawki kilometrowe mogą być na maksa, można wprowadzić ryczałt itp. Jak nie wynagrodzenia to w inny sposób, a może zwiększyć ilość aut służbowych i ich standard, Tak samo ze sprzętem komputerowym zabezpieczyć część do użytku niejawnego od pozostałej za zawartość której ponosi odpowiedzialność użytkownik. Jako inspektorzy musimy być pomysłowi bo podwyższenie wynagrodzenia nie przyjdzie szybko

  • 20 Aisza Kediv napisał(a):

    Nasza firma nie ma żadnego znaczenia i nawet sądy nas olewają (np. niewypłacenia wynagrodzeń przez Amber Gold). Nie ma co liczyć na wyższe płace, bo GIP nie ma nic do powiedzenia. Wyniki spadają na łeb na szyję, ale tak naprawdę to kogo to obchodzi? Na pewno nie tych, którzy mają po 5 tys. plus. I tyle na ten temat, bo ręce opadają a chęć do pracy maleje wprost proporcjonalnie do corocznego spadku wynagrodzenia, którego od lat nawet się rewaloryzuje, bo po co?