Przepisy bezsensownie różnicują zasady kontroli Inspekcji Pracy w handlu i przemyśle oraz usługach. Artykuł na łamach Rzeczpospolitej z dnia 28.01.2013r.

31 stycznia 2013 | Bez kategorii

 

Z satysfakcją informujemy o podjęciu przez poczytny dziennik Rzeczpospolita problemu będącego jednym z głównych przedmiotów zainteresowania naszego Stowarzyszenia. Autorem obszernego artykułu „Zatrudnieni w usługach są gorzej chronieni” jest red. Mateusz Rzemek (którego w tym miejscu serdecznie pozdrawiamy).

 Autor zauważa, że w obowiązujących przepisach jest istotna luka. Zgodnie z art. 12 ust. 1 ratyfikowanej przez Polskę konwencji nr 81 Międzynarodowej Organizacji Pracy, inspektorzy mają nieskrępowany dostęp do firm działających w handlu i przemyśle, zaś do firm zajmujących się usługami, zgodnie z art. 79 ust. 4 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, inspektor musi już wysłać zawiadomienie o kontroli na co najmniej siedem dni przed jej rozpoczęciem.

 

Wypowiedzi przedstawicieli PIP (Małgorzata Rutkowska – rzecznik GIP, Krzysztof Sudoł – zastępca OIP w Lublinie i nadinspektor Barbara Kaszycka z OIP Kielce) – potwierdzają, że obowiązek zawiadamiania przedsiębiorców działających w usługach stanowi utrudnienie dla prowadzenia przez inspektora pracy czynności kontrolnych, wydłuża procedurę kontroli i daje możliwość ukrycia stanu bezprawnego. Zauważono, że w praktyce wygląda to tak, że pracodawca, który dostanie zawiadomienie o kontroli, ma czas, aby się do niej przygotować, a później w rozmowach z pracownikami okazuje się np., że przełożony nakłaniał ich do podpisywania nowych list obecności, aby w dokumentach wszystko było w porządku. Podsumowano, że nie ma więc szans, by inspektor wykrył nielegalnie zatrudnionych pracujących bez żadnej umowy, czy bezprawnie zatrudnionych na kontraktach cywilnoprawnych.

 

Profesor Marcin Zieleniecki z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert NSZZ Solidarność zauważył, że jeśli pracodawca ma sporo czasu, aby się przygotować do wizyty inspektora, to taka kontrola mija się z celem, ocenił również, że zróżnicowanie uprawnień inspekcji ze względu na branżę, w której działają firmy jest zupełnie nieuzasadnione.

 

Przedsiębiorcy (do czego mają pełne prawo) – są oczywiście innego zdania.

 

Mamy nadzieję, że artykuł ten wywoła ożywioną dyskusję społeczną i spowoduje podjęcie energicznych działań zarówno przez instytucje państwowe jak i organizacje broniące praw pracowników, czy stojące na straży równości obywateli wobec prawa. Ciekawe, co na to centrale związkowe, czy Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania ?

 

Jesteśmy przekonani, iż może to być początek końca tego ważkiego, acz nieco surrealistycznego problemu. Stowarzyszenie Inspektorów Pracy Rzeczypospolitej Polskiej deklaruje podjęcie kolejnych działań, o których wspominaliśmy w naszych poprzednich komunikatach.


Zamieszczenie komentarza do danego wpisu oznacza uprzednie zapoznanie się z odpowiednim regulaminem zawieszonym na stronie głównej SIPRP i akceptację jego postanowień. Jednocześnie informujemy, że Zarząd Główny SIPRP nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych komentarzy – są to wyłącznie prywatne opinie użytkowników.

komentarzy 6 do wpisu “Przepisy bezsensownie różnicują zasady kontroli Inspekcji Pracy w handlu i przemyśle oraz usługach. Artykuł na łamach Rzeczpospolitej z dnia 28.01.2013r.”

  • 1 peter napisał(a):

    Dla niektórych przedsiębiorców najlepiej byłoby, aby organa kontrolne zostały zlikwidowane. potwierdza się zasada, że jeśli ktoś ma coś na sumieniu najgłośniej krzyczy. Mam nadzieję, że żyjemy w demokratycznym kraju. nie tylko pracodawcy, ale i pracobiorcy maja swoje prawa. Tak pazernego kapitalizmu jak polski to chyba cała UE nie zna. Absurdem jest to, że planuje się okres rozliczeniowy roczny. Wykazywanie kwot minimalnego wynagrodzenia za prace w umowach o pracę w celu obliczenia należności wobec naszego państwa jest następnym nonsensem. Chyba wszyscy wiemy, że zdecydowana większość pracowników ma wypłacane stawki na godzinę. Popatrzmy na stare kraje UE – tak płaca minimalna sięga pond 60tys. rocznie. Nikomu nie opłaca się manipulować stawkami na godzinę.

  • 2 mmm napisał(a):

    Może jest to początek serii artykułów nawołujących „elity” polityczne do walki o normalność w zakresie nadzoru nad warunkami pracy. Myślę, że nadszedł już czas aby także osoby zasiadające na wysokich stanowiskach w Naszej instytucji zmieniły mentalność. My po prostu nie jesteśmy zwykłym urzędem lecz urzędem wyspecjalizowanym, który winien w sposób większy niż dotychczas stać na straży przestrzegania przepisów. Jesteśmy po to żeby kontrolować a nie tworzyć tabelki, zestawienia, itp. Każdy z liniowych inspektorów ma pomysły na usprawnienie pracy ale obecnie jeszcze w naszej instytucji na wysokich stanowiskach zasiadają osoby którym jest na rękę cisza, spokój, brak problemów i one tworzą zwarty mur. Mam nadzieję, że obecny GIP będzie tym właśnie reformatorem bo z dotychczasowych wypowiedzi płynie jakaś nadzieja. Zobaczymy.

  • 3 peter napisał(a):

    Zgadzam się w pełni z komentarzem „mmm”. Niektóre osoby zajmujące wysokie stanowiska w PIP nad wszelką wartość cenią sobie „święty spokój”. na ich potrzeby tworzy się tabelki, zestawienia i tysiące kodów. jak to określają – potrzebują te dane do analiz. Gołym okiem widać, że szeregowi inspektorzy mający kontakt z rzeczywistością co rusz poddają pomysły co należy usprawnić w naszym urzędzie. Co z tego – propozycje odbijają się od betonowego muru. Co może wiedzieć kierownik urzędu, który od kilkudziesięciu lat pełni funkcje OIP-a i nie ma na bieżąco kontaktu z problemami świata codziennego inspektora pracy?! Moim zdaniem niewiele lub prawie nic.

  • 4 leoncio napisał(a):

    Porzućcie wszelką nadzieje, wy którzy w PIPe pracujecie.

  • 5 Tyberiusz napisał(a):

    Jakiś czas temu „boleśnie” się o tym przekonałem w starciu z kancelarią jednego z pracodawców.Chodziło oczywiście o sposób przeprowadzenia kontroli i zawiadomienie a raczej jego brak o zamiarze przeprowadzenia kontroli. Nie będę się rozpisywał o konwencji MOP i stanowisku MPiPS oraz rządu oraz licznych już wyrokach Sądów Administracyjnych bo nie o tym chciałem napisać. Natomiast moje spostrzeżenie jest takie jako inspektor NIE MOGĘ LICZYĆ na żadna pomoc ze strony okręgu Powtarzam żadną . w takim przypadku gdy inspektor pracy jest atakowany że bezpodstawnie wszczął postępowanie wszyscy umywają i rozkładają ręce ( czytaj tzw „przełożeni” )cytując ustawę że przecież jesteśmy samodzielnym organem i to my sami musimy rozstrzygnąć i zrobić tak aby było „dobrze” Czy komuś tak naprawdę zależy na naszej pracy oprocz nas samym, wielu moich kolegów słyszy tylko wieczne uwagi dotyczące swoich kontroli .Mam wrażenie że jesteśmy tylko niepotrzebnym dodatkiem do administracji co widać porównując zarobki w stosunku do inspektorów ( oczywiście nie wszystkich ) Jeszcze parę lat temu instytucja ta była poważana teraz wg mojej oceny jest coraz gorzej Często traktuje sie nas jako zło konieczne które panoszy się przez parę godzin po zakładzie pracy by po tych paru godzinach gnać na kolejną skargę albo wrócić do biura bo Pani z administracji sobie o czymś przypomniała i to jest najważniejsze

  • 6 peter napisał(a):

    Zgadzam się z komentarzem Tyberiusza. W myśl przysłowia „ojców sukcesów jest wielu,a sprawca porażki jeden – czytaj inspektor pracy”. Niektórzy kierownicy urzędów tak rozbudowali aparat administracji, że już „superspec” jakim jest inspektor pracy gubi się. Jedna Pani jest od ołówków, druga od długopisów, a trzecia od papieru do kserowania. najlepsze jest stanowisko administracyjne „specjalista ds. kariery zawodowej inspektora pracy”. Ciekawe na czym ma polegać prowadzenie kariery inspektora. na dzisiaj wiadomo, że inspektor pracy musi być dobrym inżynierem i dobrym prawnikiem.