Quo vadis inspekcjo pracy? Wywiad Głównego Inspektora Pracy dla „GW”.

01 czerwca 2014 | Bez kategorii

for_show_action_1022921_79425194Informujemy, iż w dniu 29 maja br. w „Gazecie Wyborczej” oraz na portalu internetowym „GW”  opublikowano obszerny wywiad  z Głównym Inspektorem Pracy, panią Iwoną Hickiewicz – pod prowokującym podtytułem Inspekcja Pracy nie ma zębów? Grzywna wynosi 2 tys. zł, a powinna 15 tys.

 

Jest w nim mowa sile, słabościach czy wręcz niemocy inspekcji pracy w Polsce, jest wiele zdań niepokojących, ale i sporo nadziei na przyszłość…

 

 

Z czego wynika faktyczny brak wpływu inspekcji na istotne zmiany przepisów prawa pracy w Polsce? Czy Państwowa Inspekcja Pracy powinna faktycznie zatrudniać 3000 inspektorów pracy? Czy inspektorzy pracy powinni mieć do dyspozycji mandaty karne w wysokości 15.000 zł ? Czy szum medialny wokół spraw ochrony praw pracowniczych pomaga czy przeszkadza w naszej pracy?. Jak to jest w końcu z uprawnieniami inspektora pracy wynikającymi z Konwencji Nr 81 MOP ?

 

Zapraszamy naszych czytelników do zapoznania się z tekstem tego ważnego wywiadu.

 

Link do tekstu wywiadu –

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,16052715.html

 

do pobrania wywiad w formacie PDF –

„Inspekcja Pracy nie ma zębów  Grzywna wynosi 2 tys. zł, a powinna 15 tys”

 

aktualizacja 3.06.2014r.

 

 

 


Zamieszczenie komentarza do danego wpisu oznacza uprzednie zapoznanie się z odpowiednim regulaminem zawieszonym na stronie głównej SIPRP i akceptację jego postanowień. Jednocześnie informujemy, że Zarząd Główny SIPRP nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych komentarzy – są to wyłącznie prywatne opinie użytkowników.

komentarze 43 do wpisu “Quo vadis inspekcjo pracy? Wywiad Głównego Inspektora Pracy dla „GW”.”

  • 1 szeherezada napisał(a):

    Gdzieś wcześniej już pisałam, że PIP – albo prawo pracy – zatrzymała się gdzieś na pograniczu PRL i nowej rzeczywistości. Dotyczy to także kwestii kar.Starszym wiekiem dla przypomnienia a młodszym do wiadomości – w PRL spłaszczenie płac było czymś zupełnie oczywistym do tego stopnia, że dobry robotnik w akordzie mógł mieć wynagrodzenie wyższe niż dyrektor zakładu. Zatem orzeczenie ( stary mandat) inspektora było środkiem uniwersalnym – adekwatnym w odniesieniu do pracodawcy jak i do osób kierujących pracownikami. Dzisiaj kierownik kas w banku może mieć wynagrodzenie na poziomie do 3 tyś zł a prezes tego banku 300tyś zł a może i więcej. Oczywiste jest że mandat 2tyś dla takiego prezesa to jak bzyczenie muchy koło ucha. Stąd pewnie pomysły aby kwotę mandatu podnieść do 15 tyś. Tyle tylko, że jest wysoce wątpliwe czy taki prezes w ogóle przyjmie jakikolwiek mandat – nie ze względu na dolegliwość materialną ale dla zasady. Niech inspektor poćwiczy trochę na prawie karnym w asyście adwokatów prezesa. I tym to sposobem polowanie na grubego zwierza raczej kiepsko widzę. Trup będzie się za to ścielił gęsto w grupie pracowników kierujących innymi i w sektorze drobnych przedsiębiorców którzy kwotę wynagrodzenia prezesa banku widzieli w telewizji podczas teleturnieju, bo sami zarabiają niewiele więcej niż kontrolujący ich inspektor. Tyle tylko, że nie mają adwokatów więc będzie z nimi łatwiej Dziwi mnie natomiast brak szerszego spojrzenia ze strony GIP na problem egzekucji prawa – który rzeczywiście istnieje. Jak to robią inne urzędy powołane do życia już w nowej rzeczywistości? Za wzór można wziąć UOKIK. Słabo się w tym orientuję ale wydaje mi się, że szeregowi inspektorzy mogą karać przedsiębiorców mandatami za drobne wykroczenia. Natomiast firmy które dokonują poważnych naruszeń prawa – stosowanie praktyk monopolistycznych , czy naruszanie zbiorowych praw konsumentów, albo stosują zmowy cenowe mogą zostać ukarane karami administracyjnymi w wysokości do 10% przychodu za poprzedni rok. Kary te nakłada szef urzędu po przeprowadzeniu stosownego postępowania. Jak się ma to do prawa pracy ? Wystarczy przypomnieć problemy w Biedronkach. Inspektorzy biegali po sklepach i karali mandatami kierowników podczas, gdy wszyscy wiedzieli, że naruszenia prawa mają swoje źródło w nie do końca formalnych poleceniach płynących z centrali. I pewnie by takie pseudo zapasy trwały bez końca gdyby w sprawę nie wkroczyły media. Podobnie w innych wielkich firmach. Który z prezesów boi się mandatu inspektora – nawet gdyby wynosił on 15 tyś? Albo w dużych agencjach pracy tymczasowej w których łamanie prawa przynosi konkretne profity wiele tysięcy razy większe niż najwyższy nawet mandat inspektora? Ale gdyby GIP miał możliwość wszczynania podobnych postępowań jak prezes UOKIK w odniesieniu do wielkich przedsiębiorców np. zatrudniających ponad 250 pracowników i stosować podobne kary w odniesieniu do tych którzy naruszają uprawnienia pracownicze na dużą skalę to gwarantuję efekt. Główny Inspektorat ma wystarczająco dużo kadry która powinna prowadzić prace analityczne w poszukiwaniu rozwiązań sprzyjających poprawie egzekucji prawa pracy, i prowadzenia akcji informacyjnych wśród posłów, związków zawodowych czy np. w ministerstwie pracy. Ale jak się wydaje łatwiej jest im gmerać w ankietach i tym podobnych duperelach.

  • 2 koala napisał(a):

    Z jednej strony pani GIP chce zwiększenia wysokości mandatów, a z drugiej strony wprowadziła szkolne zarządzenie w sprawie ocen ip-ów w skali od 2 do 5. Moim zdaniem jest to dziecinada i PIP jako instytucja powinna nazywać się przedszkole bhp. Perspektywy pracy w PIP nie są zachęcające dla nikogo – ani dla ip-ów w średnim wieku, ani dla młodych. Degrengolada finansowa urzędu, coraz więcej zadań, wykonywanie obowiązków pobieżnie, itp. Niech GIP tak dalej działa jak działał, a nie będzie komu robić kontroli.

  • 3 nip napisał(a):

    Problem polega na tym ze PIP jest obciążona swego rodzaju grzechem pierworodnym tj. genezą zwiazkową.
    Wszyscy, którzy tworzyli PIP w latach 80-tych to byli ludzie o rodowodzie związkowym.
    Stare struktury i sposób myślenia skutecznie przekazali kolejnym pokoleniom.
    Tylko „z musu” odkryto ideę przedwojennej inspekcji pracy – poważnego urzędu, który wypełnia ważną role w funkcjonowaniu RP.
    Brak kadencyjności powoduje np, ze powązny urzednik typu Okręgowy Inspektor Pracy stoi na baczność przed lokalnym watażka związkowym, wiedząc, że jeżeli ma od wejścia w GIP- ie to może go łatwo wykończyć.
    GIP odwołuje wszak bez uzasadnienia, czego haniebnym przykładem był T.Zając – a przecież to jego ludzi są w gipie szarymi eminencjami.
    Stąd też postawa – każda zmiana w PIP jest niebezpieczna – bo może osłabić oparte na znajomościach układy.
    Pytanie retoryczne – czy kiedykolwiek Rada Ochrony Pracy wzięła w obronę odwoływanego OIP-a? A przecież może. To w prosty sposób budowało by autorytet OIP-a. Odpowiedź brzmi: NIGDY
    Nie jest prawda że GIP może w ten sposób dobierać sobie współpracowników. Może – ale zastępców i osoby funkcyjne w GIP.
    Okręgowy Inspektor Pracy to organ władzy państwowej a nie sługa dyrektorów , specjalistów i nie wiadomo nawet kogo z GIP.
    Sp. Lech Kaczyński chciał zbudować inspekcję pracy od podstaw, aby uwolnić się od ludzi i przyzwyczajeń oraz układów rodem z realnego socjalizmu. Nie udało się i mamy tego efekty.

  • 4 2801 napisał(a):

    Niestety GIP dobiera sobie współpracowników tak jak chce, również na szczeblu okręgu. A OIP jest zawsze czyimś sługą. Niestety. Tylko niektórzy z nich (tj. OIP-ów) są na tyle inteligentni, że stwarzają pozory niezależności. A reszta… Bez komentarza.

  • 5 Alex napisał(a):

    Wielokrotnie w dyskusji na stronie SIPRP nawiązujemy do NIK-u – ustawowo wprowadźmy więc rozwiązania, które się sprawdziły z wyborem władz i kadencyjnością włącznie, a nasze kierownictwo niech może poza przygotowywaniem sprawozdań bierze przykład ze sposobu w jaki szef NIK-u potrafi „sprzedać” rezultaty działań inspektorów NIK-u. Wówczas o pracy inspektorów PIP będziemy słyszeć w mediach częściej niż raz w roku i/lub od święta.

  • 6 szeherezada napisał(a):

    Zasadniczo zgadzam się z Alexem, ale trzeba pamiętać że inspektor NIK nie zamyka kontroli najpóźniej w 3 dni od jej rozpoczęcia. My natomiast robimy 90 tyś kontroli tyle, że to w 99% sztampa, co widać po sprawozdaniach z roku na rok takich samych. Ciężko takim materiałem zainteresować jakiegokolwiek dziennikarza. Dlatego NIK jest w mediach a my nie.

  • 7 Billgun napisał(a):

    My za to jesteśmy w prasie lokalnej o nazwie „Inspektor”; ile ci tam jest ciekawych zdjęć, ile potu wylanego przy artykułach pisanych przez poszczególnych ip-ów, ile ciekawych przepisów; ile ujęć różnych prominentów z naszej instytucji?! Ho ,ho – nic tylko podziwiać za tak udane ujęcia foto. Tak na serio – zacznijmy inspektorzy walczyć o swoje miejsca pracy, o swoje dochody. Pokazujmy nepotyzm i niedowład organizacyjny GIP–u i OIP-ów, nie bójmy się szmerania po katach dyrektorów OIP-ów. Przecież przywilej kierowcy z luksusową limuzyną SUPERBEM jest nie byle czym. Tylko jednego żal – na wszystko łoży podatnik, ten szary Kowalski i niewiele otrzymuje w zamian.

  • 8 sztukmistrz z lublina napisał(a):

    Z innej beczki pytanie do prawników. Nie wiecie czy to prawda, że Krakowie można aplikacje radcowską zrobić „po cichu” opędzając te kontrole bokami?
    Podobno kilka koleżanek tak się stara zdobyć uprawnienia i z pipy wyrwać. Też bym chciała aplikować tylko nie wiem czy mi to ujdzie u nas w Lublinie.

  • 9 Cosiek napisał(a):

    Do „sztukmistrza z lublina” – To pytanie skieruj nie do prawników tylko raczej wprost do obu OIP-ów: i tego w Krakowie i tego w Lublinie. Jak wiadomo najlepiej dowiadywać się u źródła i ufam, że jak się do nich zwrócisz, to zapewne udzielą Ci wyczerpującej odpowiedzi.

  • 10 WIK napisał(a):

    Do „sztukmistrza z Lublina” – Ja jestem z tego okręgu i nic mi na ten temat nie wiadomo. To albo ty nie masz sprawdzonych informacji, albo ja się mylę.

  • 11 olaboga napisał(a):

    no to klops……….
    OIP-a z Lublina (wraz ze świtą) z pewnością Ci nie pomoże……

  • 12 2801 napisał(a):

    do „sztukmistrz z Lublina”: ten tekst został napisany jakimś slangiem lubelskim???

  • 13 szeherezada napisał(a):

    My tu o kierunku w którym podąża PIP a sztukmistrz z Lublina szuka swojej drogi. Szkoda tylko, że to ma być jazda na gapę, bo po takich pasażerach zostaje niezbyt pozytywne wrażenie, które niestety prostować muszą ci co chcą zostać.

  • 14 Słuchacz napisał(a):

    Czemu jazda na gapę? sztukmistrz widać chce się rozwijać, ale niestety trafił do takiej instytucji w której nie ma na to szans, a jeżeli ocenimy to przez pryzmat naszych zarobków to tym bardziej nie ma co go krytykować.

  • 15 sztukmistrz z lublina napisał(a):

    Ależ sorry. Zapycham kilka lat na kontrolach jak zwykła kraweżniczka. Pytanie moje dotyczyło jazdy bez trzymanki po cienkiej czerwonej linii żeby zdobyć dodatkowe kwalifikacje i mieć zaworek bezpieczeństwa. Perspektywy w pipie są marne a świat idzie do przodu. Zamiast się mas–rb-wać problemami pip szukam lepszej ścieżki życia po prostu. Ile można lizać ciastka przez szybę i d-py nipów.

  • 16 szeherezada napisał(a):

    Do sztukmistrza. Przecież w PIP jest jakieś 1500 krawężników którzy podobnie jak ty liżą ciastka przez szyby i d-py nipów. Nie widzę perspektyw – wysiadam. Ale jeśli zostaję to nie zastanawiam się jak „aplikacje radcowską zrobić „po cichu” opędzając te kontrole bokami”. Bo tylko opędzającemu wydaje się że tego nie widać. Otóż widać – najlepiej z perspektywy kontrolowanego pracodawcy, któremu może chwilowo jest to na rękę, ale który później nie omieszkuje wołać na całe gardło , że opłaca z podatków armię urzędniczych nierobów. Pod górkę ma również uczciwy inspektor który pojawi się w terenie po takim opędzaczu. No i jest to woda na młyn pomysłodawców zarządzeń w sprawie ocen i tym podobnych – którzy w każdym i.p. widzą drobnego cwaniaczka który ciągle myśli co by tu na boku ubrusić. Sztukmistrz posieje wiatr ale burzę zbierają wszyscy. Oj nieładnie.

  • 17 2801 napisał(a):

    Szeherezado, mądrze piszesz. Nic dodać nic ująć. A ta „sztukmistrzyni” to chyba zapomniała, że robiąc za krawężniczkę, to i tak swoim nazwiskiem firmuje, to co robi… Więc niech to będzie miarą tego, co robi ip albo czego nie robi… A taki nip dziś koordynuje, a jutro może już nie… I po co lizać?

  • 18 Orwell napisał(a):

    Do zainteresowanych. Aplikacji radcowskiej nie musisz robić po cichy ( wg/ mnie nawet nie musisz występować o zgodę ) bo zajęcia wszędzie w Polsce odbywają się raz w tygodniu po 15.00 . Inna sprawa z praktykami ( 2 tyg. ) w roku wtedy albo urlop ( albo po cichu 🙂 ) Jeśli byś chciała natomiast robić aplikację adwokacką no to już inna sprawa….